Psychopaci z Wall Street. Strzeżmy się tych, którzy mają władzę i pieniądze?

Psychopaci z Wall Street. Strzeżmy się tych, którzy mają władzę i pieniądze?

Ludzie w garniturach. Strach się bać? (Fot. Flickr/ Alex E. Proimos/Lic. CC by)
Ludzie w garniturach. Strach się bać? (Fot. Flickr/ Alex E. Proimos/Lic. CC by)
Marta Wawrzyn
13.12.2012 16:00, aktualizacja: 13.01.2022 13:05

Im większy będzie kryzys w Polsce, tym więcej pojawi się pytań, kto jest za to odpowiedzialny. Taka debata przetoczyła się wcześniej przez Amerykę. Wielu naukowców obwiniło osoby wpływowe i bogate, takie jak pracownicy Wall Street, wśród których odsetek psychopatów jest nieco wyższy niż wśród zwykłych ludzi.

Im większy będzie kryzys w Polsce, tym więcej pojawi się pytań, kto jest za to odpowiedzialny. Taka debata przetoczyła się wcześniej przez Amerykę. Wielu naukowców obwiniło osoby wpływowe i bogate, takie jak pracownicy Wall Street, wśród których odsetek psychopatów jest nieco wyższy niż wśród zwykłych ludzi.

Wzrost gospodarczy w Polsce wyhamował i choć wciąż jest wyższy niż w większości krajów zachodnich, to eksperci są zgodni, że dobrobytu w 2013 roku nie zaznamy. Oznacza to, że w polityce zrobi się jeszcze ciekawiej, a w portfelach przeciętnych Polaków jeszcze bardziej pusto.

W oczekiwaniu na wojnę polsko-polską o to, kto zawinił, przyjrzyjmy się ciekawemu zjawisku z Ameryki i innych państw zachodnich. W ostatnich miesiącach doszło do prawdziwego wysypu prac (para)naukowych, mających udowodnić, że osoby, które mają dostęp do władzy i pieniędzy, cierpią na zaburzenia psychiczne częściej niż przeciętniacy. To po prostu psychopaci, czyli ludzie charakteryzujący się egocentryzmem, płytkimi emocjami, brakiem empatii, zachowaniami aspołecznymi, umiejętnościami manipulatorskimi, impulsywnością, dużą tolerancją na stres itp.

"Strzeżcie się korporacyjnych psychopatów!"

Już w zeszłym roku w magazynie "Journal of Business Ethics" Clive R. Boddy obwiniał za kryzys "korporacyjnych psychopatów", czyli ten niewielki procent ludzkości, który nie ma sumienia ani empatii, ma za to pieniądze i możliwość podejmowania ważnych decyzji.

Psychopaci, dochodząc do kluczowych stanowisk kierowniczych w nowoczesnych instytucjach finansowych, gdzie mają znaczącą władzę i są w stanie wpływać na klimat moralny całej organizacji, w dużej mierze spowodowali kryzys.

Z kolei Robert Hale, profesor zajmujący się psychologią kryminalną, wypowiadał się w książce " The Psychopath Test" Jona Ronsona:

Powinienem spędzić trochę czasu na giełdzie. Seryjni mordercy rujnują rodziny. Psychopaci korporacyjni, polityczni i religijni rujnują gospodarki. Rujnują społeczeństwa.

Autor artykułu w brytyjskim "The Independent" twierdził (na podstawie szokującego wyznania anonimowego przyjaciela), że niektóre instytucje finansowe robiły testy psychologiczne kandydatom do pracy, aby wyłapać psychopatów, a następnie ich zatrudnić. Bo to właśnie takie osoby najlepiej nadają się na stanowiska kierownicze.

Na przykład Richard Fuld, były CEO Lehman Brothers. Dziennikarz "The Independent" pisze, że oglądał wideo, w którym Feld groził, że wyrwie swoim przeciwnikom serca i je zje, zanim umrą. Takich ludzi jest mnóstwo. Wielu z nich straciło pracę, niektórzy zajęli się doradzaniem rządom, jak wyjść z kryzysu. Brzmi przerażająco.

Ilu pracowników Wall Street to psychopaci?

Miałam szansę poznać kilku psychopatów, od inwestorów zajmujących się fałszerstwami typu "schematy Ponziego" po tych, wymyślających wyrafinowane oszustwa w bilansach swoich korporacji typu "cook the book". Zawsze są uroczymi narcyzami. Na zewnątrz pokazują wspaniałe i wyrafinowane poczucie humoru, prawdą obracają jak kołem ruletki. Czasami trudno uwierzyć, że ci ludzie w rzeczywistości są chorzy do momentu, kiedy są zmuszeni zamienić garnitur Armaniego na pomarańczowy kombinezon.

Artykuł streszczało mnóstwo portali i gazet z całego świata. I niedługo potem musieli za to przepraszać – tak jak Huffington Post. Okazało się, że dane zostały wyssane z palca i to wcale nie jest tak, że co dziesiąty pracownik Wall Street jest psychopatą.

Lepiej omijać to miejsce? (Fot. Flickr/ Alex E. Proimos/Lic. CC by)
Lepiej omijać to miejsce? (Fot. Flickr/ Alex E. Proimos/Lic. CC by)

Badania przeprowadził wcześniej już wspomniany prof. Robert Hare. Wynika z nich, że psychopaci stanowią 1% społeczeństwa i 4% grupy zwanej korporacyjnymi profesjonalistami. Na dodatek to też nie musi być do końca prawdą, bo profesor swoje badanie przeprowadził na małej grupie, która niekoniecznie była reprezentatywna.

Rozdmuchany przez liberalne media strach przed psychopatami z Wall Street okazał się mieć wielkie oczy.

Zawodowi psychopaci

Niezależnie jednak od tego, jak bardzo manipulowano danymi, by udowodnić, że światowy kryzys wywołały osoby o zaburzeniach psychicznych, warto zwrócić uwagę na jedno. Jest mnóstwo badań, które dowodzą, że osoby mające władze i pieniądze częściej są psychopatami niż ludzie biedniejsi i niemający wpływu na losy świata.

Angielski psycholog Kevin Dutton w swojej książce wymienił 10 zawodów, w których jest najwięcej psychopatów. Pierwsza trójka to CEO (dyrektor generalny), prawnik i pracownik mediów. Czyli ludzie, którzy mają władzę i często muszą podejmować decyzje, nie przejmując się uczuciami innych.

Ludzie tacy nie tylko wpływają na losy świata, ale też często wyładowują się na własnych rodzinach, o czym pisano w naTemat. Psycholog Marta Wiercińska mówiła w rozmowie z serwisem:

Rośnie liczba rodzin prawników, w których jest dużo agresji i wielokrotnie dochodzi do aktów przemocy. Wiele dzieci tego nie wytrzymuje. Niejednokrotnie kończy się to próbami samobójczymi.

Związek między władzą i pieniędzmi a zaburzeniami psychicznymi istnieje. I nawet jeśli niektóre dane są przesadzone, osobowości osób, które kierują instytucjami finansowymi, niewątpliwie bez wpływu na kryzys gospodarczy nie pozostały.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)