Strony polskiego premiera i Sejmu znikają z Sieci. Awaria czy udany atak Anonimowych?
W sobotę wieczorem z Sieci zniknęły strony Sejmu, premiera oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wśród możliwych przyczyn wymieniany jest atak hakerów, protestujących przeciwko planom podpisania kontrowersyjnego porozumienia ACTA.
22.01.2012 10:00
W sobotę wieczorem z Sieci zniknęły strony Sejmu, premiera oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wśród możliwych przyczyn wymieniany jest atak hakerów, protestujących przeciwko planom podpisania kontrowersyjnego porozumienia ACTA.
Cała sprawa, przedstawiana w większości mediów jako udany atak Anonimowych na polską administrację, jest dość niejednoznaczna. Wszystko zaczęło się od niedostępności strony polskiego Sejmu. Według niepotwierdzonych informacji zanim strona stała się niedostępna, było na niej poniższe zdjęcie:
Następnie – prawdopodobnie – strona została wyłączona przez administratorów, a informacje o udanym ataku hakerów spowodowały lawinową liczbę odwiedzin, czyli w praktyce oddolny, nieskoordynowany atak DDoS.
Jak zauważył serwis Niebezpiecznik, choć nie można było wyświetlić strony Sejmu, to serwer początkowo był dostępny i zrywał połączenie, czego dowodem był komunikat Error 101 (net::ERR_CONNECTION_RESET). W przypadku udanego ataku DDoS, efektem próby połączenia powinien być timeout. Błąd 118 pojawił się dopiero później, gdy rosnąca liczba internautów sprawdających informacje o ataku spowodowała niedostępność serwera.
Problemy z dostępnością dotyczyły również stron premiera oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W kilku miejscach w Sieci pojawiły się również próby organizowania ataków na strony Onet.pl, TVN24.pl, a CNN podało imponującą listę atakowanych adresów: mf.gov.pl, stat.gov.pl, ets.gov.pl, praca.gov.pl, mkidn.gov.pl, pip.gov.pl, mzios.gov.pl, arimr.gov.pl, uzp.gov.pl, premier.gov.pl, knf.gov.pl.
Po awarii na Twitterze pojawiło się oświadczenie Anonimowych oraz komunikaty, zachęcające do przyłączenia się do ataków:
Warto w tym przypadku zwrócić uwagę na fakt, że wypowiedzi państwowych urzędników wzajemnie sobie przeczą. Dyrektor biura prasowego Sejmu, Magdalena Krzymowska zapewniała, że niedostępność strony Sejm.gov.pl to efekt zwykłej usterki. Kilka godzin później zaprzeczył temu minister administracji i cyfryzacji Michał Boni potwierdzając, że ta i inne strony padły ofiarą ataku hakerów.
Nie wiadomo jednak, co konkretnie minister miał na myśli. Niezależnie od wypowiedzi polityków – przyczyną niedostępności raczej nie był atak DDoS. Mimo wielu niewiadomych bezdyskusyjny jest fakt, że istotne z punktu widzenia funkcjonowania państwa strony w polskiej Sieci były przez pewien czas niedostępne.
Na marginesie tych wydarzeń warto przypomnieć, że 27 września 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę, przewidującą możliwość wprowadzenia stanu wojennego, wyjątkowego lub stanu klęski żywiołowej w razie zewnętrznego zagrożenia w cyberprzestrzeni.
Mimo wielu krytycznych opinii Polska ma niebawem ratyfikować kontrowersyjne porozumienie ACTA (do lektury artykułu o szczegółach m.in. tego porozumienia zapraszam w poniedziałek), godzące w wolność słowa i niezależność Sieci. Czy ataki na strony rządowe mogą wpłynąć na podjętą już decyzję?
Sądzę, że – patrząc na przykład Stanów Zjednoczonych – aby powstrzymać rządzących przed wprowadzeniem szkodliwego prawa konieczne jest przede wszystkim przekonanie dużych firm, aby zaczęły wyrażać swój sprzeciw. Głosy indywidualnych internautów wydają się mieć znaczenie tylko w jednej sytuacji – podczas kampanii wyborczej.
Źródło: Niebezpiecznik • WP • Wprost • CNN