Ultima Ratio Regum [cz.2]
Pierwsza połowa XX wieku była czasem wojen o niespotykanej intensywności i zasięgu. Wojny światowe spowodowały gwałtowny rozwój wszystkich rodzajów broni, w tym artylerii. Oto wybrane konstrukcje artyleryjskie tego okresu.
18.08.2011 15:22
Pierwsza połowa XX wieku była czasem wojen o niespotykanej intensywności i zasięgu. Wojny światowe spowodowały gwałtowny rozwój wszystkich rodzajów broni, w tym artylerii. Oto wybrane konstrukcje artyleryjskie tego okresu.
Wojna ery przemysłowej
Gamma-Gerät (Kurze Marine-Kanone 14 L/16), niemiecka haubica (zwana moździerzem) stacjonarna kal. 420 mm. Pionierska konstrukcja na polu najcięższej artylerii, efekt prac rozpoczętych jeszcze na początku wieku. Transportowana w częściach koleją (na 10 wagonach) i składana na linii frontu, na specjalnym stanowisku ogniowym. Masa całkowita wynosiła 150 ton.
Gamma strzelała 3 typami pocisków o masie 960, 1003, 1160 kg i zasięgu odpowiednio 14,1, 14,2 i 12,5 km. Najcięższy zawierał 410 kg materiału wybuchowego. Do ładowania pocisków służyła specjalna winda, widoczna na powyższym zdjęciu. Mundury to nie pomyłka. Pojedynczą Gammę (i inną ocalałą ciężką artylerię z I wojny światowej) Niemcy używali w czasie II wojny światowej, np. podczas zdobywania Sewastopola (zdjęcia) i tłumienia Powstania Warszawskiego.
Dicke Bertha (L/12 42-cm M-Gerät 14 Kurze Marine-Kanone; M-Gerät), czyli „Gruba Berta”, chyba najsłynniejsze działo I wojny światowej Bertha i Gamma to konstrukcje Kruppa. Nawet, jak na warunki wojny pozycyjnej, Gamma była za mało mobilna. Jej holowaną wersją była Bertha o masie 42,6 t, z krótszą o 4 kalibry lufą. Cena jednej wynosiła 1 mln marek. Obliczona była na 2 tys. strzałów. Powstało tylko ok. 30 sztuk.
Strzelała 2 typami pocisków, o masie 810 kg i zasięgu 9,3 km oraz 400 kg i zasięgu 12,25 km. Cięższy przebijał 2,5 m betonu lub 30 cm stali. Było to dość na ówczesne fortyfikacje. Źródło obiegowej nazwy działa nie jest znane. Podobno nadali je inżynierowie z zakładów Kruppa na cześć dziedziczki, Berthy Krupp.
Škoda 305 mm Model 1911 („Chuda Emma”), haubica z Austro-Węgier o kalibrze „jedynie” 305 mm. Prawie zapomniana, a niesłusznie. Była kompromisem między kalibrem, a mobilnością. Zaprojektowano ją z myślą o transporcie drogowym. Jeden ciągnik, konstrukcji Ferdynanda Porschego, holował 2 naczepy (zdjęcie poniżej) z Emmą rozłożoną na 9 części. Miała masę 20,8 t i 12-osobową obsługę. Dzięki małym wymiarom stosowana też jako artyleria forteczna. Strzelała 2 typami pocisków, penetrującym o masie 384 kg i zasięgu 9,6 km (przebijał do 2 m żelbetu) oraz odłamkowo-burzącym o masie 287 kg i zasięgu 11,3 km (400-metrowy promień rażenia). W czasie walk na terenie Polski w 1915, ogień akurat tych haubic, pierwszy raz w historii, korygowano z samolotu za pomocą radiotelegrafu. Ocalałe sztuki bojowo używał Wehrmacht.
Paris-Geschütz (Kaiser Wilhelm Geschütz, Lange 21 cm Kanone in Schiessgerüst), czyli „działo paryskie”. Najbardziej bezkompromisowa konstrukcja artyleryjska I wojny światowej o masie 256 t. Dowód, że siła leży w zasięgu, a nie samym kalibrze. Wyprodukowane w jednym egzemplarzu (z kompletem 7 luf), ostrzeliwało Paryż, stąd nazwa. Dane techniczne są szacunkowe. Po kapitulacji Niemcy zniszczyli armatę wraz z całą dokumentacją. Skonstruowane przez Kruppa, bazowało na armacie kolejowej „Długi Maks” (niem. Langer Max) kal. 380 mm. Dzięki specjalnej wkładce i nakładkom zużyte lufy Maksa wzmacniano i wydłużano do 36 m. Kaliber malał do 210 mm. Wzdłuż uginającej się pod własnym ciężarem lufy, instalowano usztywniający mechanizm naciągowy.
Pocisk o masie 94 kg osiągał prędkość wylotową 1600m/s i apogeum trajektorii na 40 km! Tym samym był to pierwszy sztuczny obiekt stratosferyczny. Na maksymalną odległość 130 km leciał 170 sekund. Ceną było zużycie przewodu lufy już po 65 strzałach. Stosowano numerowaną amunicję o coraz większej średnicy (i gwintowaniu korpusów), której kolejność strzelania odpowiadała tempu ścierania lufy. Teoretycznie możliwy był 1 strzał co 20 minut. Początkowo Paryżanie myśleli, że to nalot nowego, wysokościowego sterowca. Konstruktor Gerald Bull wspominał to działo, jako źródło inspiracji.
Zobacz także
Brytyjska armata morska BL 18-inch Mk I kal. 460mm strzelająca 1,5-tonowymi pociskami na 28,7 km (pocisk ppanc.) i 37 km (burzący). Jej masa sięgała 151 t. Planowana jako uzbrojenie krążownika HMS Furious, okazała się dla niego za potężna. W 3 wyprodukowane sztuki uzbrojono monitory klasy Lord Clive w jednolufowych nieobrotowych wieżach (poniżej). W czasie wojny ostrzeliwały cele brzegowe. Takie były skromne losy najpotężniejszej armaty w dziejach Royal Navy.