Ustawa 10H uzależnia nas od Rosji. Mocne słowa na PRECOP 27
Podczas konferencji PRECOP 27 Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy, w mocnych słowach skomentował kwestię zasady 10H w Polsce. Jego zdaniem działanie ludzi, którzy są przeciwni jej liberalizacji, przynosi korzyści Rosji.
21.10.2022 | aktual.: 23.10.2022 11:48
Branża energetyki wiatrowej od długiego czasu zmaga się z problemami, które powoduje ustawa odległościowa. Zasada 10H mówi o tym, że odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań musi wynosić co najmniej dziesięciokrotność wysokości takiego wiatraka. W praktyce sprawia to, że trudno znaleźć lokalizację, która spełniałaby te warunki. Z zasady tej wynika, że odległość wiatraków od zabudowań powinna wynosić ok. dwóch kilometrów.
Jak czytamy w komunikacie Polskiej Agencji Prasowej, projekt liberalizacji tzw. zasady 10H został na początku lipca zaakceptowany, lecz do tej pory "leży w sejmowej zamrażarce". Jego wdrożenie mogłoby w znacznym stopniu zmienić sytuacje na polskim rynku energii elektrycznej.
Zobacz także
Poluzowanie zasad dotyczących lokalizacji wiatraków i zmniejszenie wymaganej odległości wiatraków od budynków mieszkalnych do 500 metrów mogłoby pozwolić na uruchomienie wielu nowych obiektów. Szacuje się, pozwoliłoby to na zainstalowanie od sześciu do dziesięciu gigawatów mocy w energetyce wiatrowej do 2030 r. Wówczas, łącznie z zainstalowanymi już turbinami, moc elektrowni wiatrowych w Polsce wnosiłaby ok. 16-20 GW.
"To działanie prorosyjskie"
- Tak naprawdę każde działanie, które jest podejmowane przez część posłów, aby blokować energetykę wiatrową na lądzie, czyli przeciwstawianie się deregulacji ustawy 10H, jest jednoznacznie działaniem prorosyjskim - mówił Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy.
Zdaniem Sebastiana Jabłońskiego blokowanie rozwoju wiatraków na lądzie nie wynika z chęci ochrony ptaków czy lokalnej społeczności. Według niego celem takiego działania jest oddalenie dekarbonizacji i utrzymanie zależności Polski od importu paliw.
- Polska od dziesięcioleci nie stoi węglem. Aż 70 proc. energii pierwotnej importujemy - walczymy zatem nie z węglem, a z importem. Każda złotówka, którą zarabia energetyka odnawialna, podnosi nasze PKB, a każda złotówka, którą wydajemy na import ropy, gazu czy węgla to PKB innego kraju - tłumaczył Jabłoński.
Karol Kołtowski, dziennikarz Gadżetomanii