Wieczna zapałka. Źródło ognia, które wystarczy na całe życie

Jeszcze kilkanaście lat temu znaczna część społeczeństwa miała przy sobie stale zapalniczkę czy zapałki. Przyczyna była prosta – papierosy. Zgubny nałóg był, jeszcze całkiem niedawno, znacznie popularniejszy niż obecnie. Popularność ta przekładała się na powszechność kieszonkowych źródeł ognia.

Dziś palacze są w odwrocie. Trudno przy tym wykazać okoliczności, w których przeciętny Polak mógłby nagle potrzebować dostępu do otwartego ognia. Mimo tego zapalniczka jest jak latarka albo szwajcarski scyzoryk – nigdy nie wiadomo, kiedy będą potrzebne. A prędzej czy później niemal każdy z nas znajdzie się w sytuacji, w której będą.

Co wybrać? Którąś z zapalniczek? Wielbione przez bushcraftowców krzesiwo? Zwykłe zapałki? A może coś jeszcze innego? Jedną z ciekawych alternatyw jest tzw. wieczna zapałka. To gadżet, łączący dobre cechy wielu źródeł ognia.

Wieczna zapałka jest praktyczna i łatwa w użyciu jak zapalniczka. Zapewnia zarazem wygodę i zasięg, zapewniany przez zapałki. Co istotne, pod względem sposobu rozpalania ognia jest równie niezawodna, jak krzesiwo. Jak to możliwe?

Kluczowym elementem wiecznej zapałki jest niewielki pojemnik z benzyną. Może on mieć bardzo różne kształty - od przypominających klasyczną zapalniczkę, po różnego rodzaju cylindry, atrapy nabojów czy breloki.

Zanurzona jest w nim stalowa "zapałka" – rurka z umieszczonym wewnątrz bawełnianym knotem, zakończona wystającym, metalowym elementem. Na boku pojemnika z benzyną znajduje się krzesiwo.

Dzięki takiej konstrukcji po prostu wyciągamy "zapałkę" z pojemnika i pocieramy jej wystająca, metalową częścią o krzesiwo. Uzyskane w ten sposób iskry padają na nasączony benzyną knot, opary benzyny zaczynają się palić, a my trzymamy w dłoni metalową "zapałkę" z jasnym, stabilnym płomieniem na końcu.

Co istotne, gadżet jest mały i bezobsługowy – poza okresową kontrolą poziomu paliwa nie musimy sobie zawracać nim głowy.

Wrzucony do kieszeni plecaka, przegródki w torbie czy schowka w samochodzie może czekać miesiącami czy latami na tę chwilę, kiedy okaże się potrzebny. Gdy już ten moment nadejdzie, podziękujemy sami sobie, że kiedyś okazaliśmy się na tyle przewidujący, by mieć przy sobie – na wszelki wypadek - niezawodne źródło ognia.