Zmiana czasu. Dlaczego dwa razy w roku przestawiamy zegarki?
Zmiana czasu, której doświadczamy dwukrotnie w ciągu roku, to same problemy. Choć część sprzętu elektronicznego poradzi sobie bez ingerencji, czeka nas przestawianie zegarków i własnego rytmu dobowego. Kto i po co wymyślił zmianę czasu?
25.10.2019 | aktual.: 09.03.2022 10:25
Pierwszy znany postulat zmiany czasu pochodzi od jednego z ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych – Benjamina Franklina. W swoim humorystycznym tekście wskazywał, że od wiosny ludzie wstają kilka godzin po wschodzie słońca, a wieczorami muszą pracować przy świecach. Przedstawił przy tym obliczenia związane z liczbą zużywanych w ten sposób świec i ich kosztem.
Zastosowanie pomysłu Franklina miało miejsce wiele lat później. 30 kwietnia 1916 roku Niemcy przestawili swoje zegary o godzinę do przodu, cofając je następnie 1 października. W kolejnych latach rozwiązanie to, choć z zastosowaniem różnych terminów zmiany, przejmowały inne kraje.
Po co manipulować czasem?
Celem zmiany czasu jest przesunięcie aktywności ludzi tak, aby maksymalnie wykorzystywali światło słoneczne. Większość nie wstaje wcześniej niż o 6 rano. W lecie nie ma znaczenia, czy wchód słońca nastąpił 2 czy 3 godziny wcześniej – i tak się wtedy śpi. Przejście na czas letni sprawia jednak, że zamiast włączać oświetlenie np. o 19, robi się to dopiero o 20.
Teoretyczne założenia, które towarzyszyły wprowadzeniu czasu letniego (tzw. czas zimowy jest po prostu właściwy dla polskiej, środkowoeuropejskiej strefy czasowej), mają – według różnych źródeł – zapewniać 1 do 4 proc. oszczędności energii. Korzyści mają również wynikać ze wzrostu bezpieczeństwa – większa część aktywności ludzi ma miejsce, gdy na zewnątrz jest jasno, stąd m.in. mniejsze ryzyko aktów wandalizmu czy wypadków drogowych.
W praktyce korzyści nie są jednak oczywiste. Dłuższy dzień coraz częściej oznacza m.in. intensywniejsze korzystanie z klimatyzatorów, co niweluje oszczędności energii zużywanej przez oświetlenie. Zakłócenie rytmu dobowego skutkuje również czasową mniejszą wydolnością w pracy i zwiększonym ryzykiem dekoncentracji i różnych chorób.
Wątpliwe oszczędności
Niektóre badania zakwestionowały jakiekolwiek oszczędności z wprowadzenia czasu letniego. Ponadto, jak wynika z przeprowadzonych w 2007 roku symulacji w Osace czy analiz prowadzonych w Australii, zmiany czasu powodują minimalne zwiększenie zużycia energii. Korzyści z czasu letniego są więc dyskusyjne i niejednoznaczne – mogą zależeć m.in. od strefy klimatycznej i poziomu stosowanych powszechnie technologii.
Jak wynika z badań Imre Janszki z Karolinska Institute i Rickarda Ljunga, członka Szwedzkiej Narodowej Rady Zdrowia i Dobrobytu, przejście na czas zimowy oznacza spadek liczby zawałów serca, jednak zmiana czasu na letni powoduje, że w ciągu pierwszych siedmiu dni liczba problemów z układem krążenia wzrasta o 5 proc.
Zmiana czasu zatrzymuje pociągi
Problemem jest również praktyczna realizacja zmiany czasu np. w przypadku pociągów, które – w zależności od tego, czy przesuwamy wskazówki zegarów do przodu, czy do tyłu, przybywają do celu spóźnione lub muszą zaliczyć przymusowy godzinny postój. Po uwzględnieniu negatywnych skutków zmiany czasu w niektórych krajach, jak na przykład w Japonii, nie stosuje się tego zabiegu.
Odmienne podejście do tego zagadnienia zastosowano w Chinach. Choć kraj geograficznie leży w czterech strefach, w całym państwie wprowadzono jedną strefę czasową – czas pekiński. Aby uniknąć problemów ze znaczną rozbieżnością pomiędzy czasem pekińskim i lokalnym, wprowadza się różne, dostosowane do lokalnych warunków godziny rozpoczęcia pracy.
Zmiana czas - najwyższy czas z tym skonczyć
Od 2000 roku w Unii Europejskiej ujednolicono zmianę czasu. W ostatnią niedzielę marca o 1 czasu uniwersalnego przestawia się zegary o godzinę do przodu, cofając je w ostatnią niedzielę października, również o godzinie 1 czasu uniwersalnego. W Polsce oznacza to, że przestawienie zegarów powinno nastąpić wiosną z 2 na 3, a jesienią z 3 na 2.
Pojawiające się co pewien czas pomysły, by zlikwidować te zmiany, napotykały przez lata na wiele problemów. Prowadzone w krajach unijnych konsultacje społeczne wskazały jednak, że obywatele są skłonni przyklasnąć likwidacji zmiany czasu - najbardziej niechętni temu obowiązkowi okazali się Polacy i Finowie.
Niewykluczone, że już niebawem problem przestanie istnieć. Wszystko za sprawą projektu dyrektywy, przegłosowanego 26 marca przez Parlament Europejski. Problem polega na tym, że - jak wynika z wyników głosowań - przeciwni zmianie czasu są głównie obywatele. Rządy są bardziej wstrzemięźliwe i postulują, by zmianę czasu zachować. Niewykluczone zatem, że nowe, europejskie regulacje, wbrew pierwotnym planom mogą jedynie ujednolicić sposób, w jaki zmieniamy czas na kontynencie, jednak sama konieczność zmiany pozostanie.