Wernher von Braun: urodzony w Polsce nazista, który zabrał Amerykanów na Księżyc

Wielcy ludzie rzadko miewają proste i jednoznaczne życiorysy. Dotyczy to również Wernhera von Brauna, urodzonego na terenie dzisiejszej Polski genialnego konstruktora rakiet. Budował je najpierw dla Hitlera, a później dla Amerykanów.

Wernher von Braun
Wernher von Braun
Łukasz Michalik

18.07.2019 | aktual.: 09.03.2022 10:28

Genialny nastolatek

Wyrzysk to niewielkie miasteczko w Wielkopolsce. Poza długą, sięgającą jeszcze XIV wieku historią, miasto może pochwalić się znanymi postaciami – przyszła w nim na świat siatkarka Urszula Bejga, a także prawdopodobnie najbardziej znany konstruktor rakiet na świecie, urodzony w 1912 roku Wernher von Braun.

Młody Wernher von Braun (w środku)
Młody Wernher von Braun (w środku)

Zafascynował się Kosmosem już jako mały chłopiec. W wieku 13 lat dostał od matki pierwszy teleskop i przeczytał książkę profesora Hermanna Obertha "Rakieta w przestrzeni międzyplanetarnej". W zdobywaniu wiedzy na temat fizyki i Kosmosu był na tyle zdeterminowany, że niedługo później jego szkolni nauczyciele zaczęli powierzać mu – w zastępstwie – prowadzenie zajęć z rówieśnikami.

Jako siedemnastolatek Wernher wstąpił do Niemieckiego Stowarzyszenia Rakietowego, gdzie początkowo zajął się projektowaniem silników odrzutowych. Dwa lata później zdobył już tytuł magistra inżynierii aeronautycznej. W wieku 21 lat obronił doktorat na Uniwersytecie Berlińskim. Jego talent szybko dostrzegło wojsko.

Szybka kariera

Rozprawa doktorska von Brauna, "Projekt oraz teoretyczne i eksperymentalne podejście do problemu konstrukcji rakiet napędzanych paliwem ciekłym", została uznana za pracę o strategicznym znaczeniu dla przyszłości Niemiec. Nic dziwnego, że jej treść zakamuflowano, zmieniając tytuł na niewiele mówiący „O próbach spalania”.

Wernher von Braun miał zaledwie 22 lata, gdy wojskowa i naukowa kariera stanęły przed nim otworem. Zaproponowano mu pracę w tajnym ośrodku, prowadzącym badania nad nowatorskim napędem samolotów i bronią rakietową.

Młody Wernher von Braun
Młody Wernher von Braun

Ośrodek Peenemünde zlokalizowano na wyspie Uznam, a zaledwie dwudziestoczteroletni von Braun został, po wcześniejszym wstąpieniu do Luftwaffe, jego dyrektorem. Wraz z wybuchem drugiej wojny światowej początkowe badania nad napędem odrzutowym szybko tracą priorytet. Peenemünde ma zająć się czymś jeszcze bardziej perspektywicznym – bronią rakietową.

Wunderwaffe

To właśnie tam opracowano rakietę A4, która w październiku 1943 roku zdołała przekroczyć pułap 80 kilometrów, otwierając przed przegrywającymi na wszystkich frontach Niemcami szansę na odwrócenie biegu wojny za pomocą nowatorskiej broni.

Szansa, że to nastąpi, była iluzoryczna, ale Hitler mocno wierzył w sukces Wunderwaffe - nowoczesnych, cudownych broni, które miały zmienić sytuację na frontach. Należały do nich m.in. latające pociski V-1 i opracowane przez von Brauna rakiety V-2.

V-1 nie były – wbrew potocznej nazwie – rakietami. Skrzydlate pociski leciały na tyle wolno, że patrolujący samolot myśliwski mógł je przechwycić i zestrzelić albo – jak dla rozrywki robili to niektórzy piloci – trącić skrzydłem. Tak potraktowana V-1 traciła stateczność i spadła.

Rakiety V-2, czyli przerost formy nad treścią

W przypadku V-2 problem był dla aliantów znacznie większy – rakieta po starcie była niemożliwa do przechwycenia. Jedyną szansą na obronę przed nimi było zniszczenie V-2 na stanowisku startowym, czemu alianckie lotnictwo poświęcało – nie bez sukcesów – wiele uwagi.

Po latach, z perspektywy czasu i współczesnej wiedzy, sens niemieckich działań wydaje się wątpliwy. Program rozwoju broni rakietowej pochłaniał ogromne środki, które można było znacznie efektywniej wykorzystać produkując mniej awangardowe uzbrojenie.

Efekty ataków rakietami były mizerne. Około 3 tysiące odpalonych rakiet, które trafiły w Londyn i Antwerpię, zabiły – według dość rozbieżnych szacunków – około 10 tys. cywilów, z czego 2700 w Londynie. Była to kropla w morzu strat, ponoszonych przez walczące państwa i – poza zaangażowaniem niemieckiego przemysłu – nie miała wielkiego wpływu na przebieg wojny.

Nazista oskarżony o defetyzm

Von Braun – późniejszy amerykański bohater – był nazistą, który ma na rękach krew zapędzonych do niewolniczej pracy więźniów. Obraz jego poglądów nie byłby jednak pełen, gdyby nie wspomnieć o pewnym mało znanym, ale ważnym epizodzie.

Von Braun w otoczeniu niemieckich oficerów
Von Braun w otoczeniu niemieckich oficerów

W 1944 roku Wernher von Braun został bowiem aresztowany przez Gestapo, ponieważ w czasie jednego z przyjęć, w obecności licznych gości miał stwierdzić, że wojna oznacza klęskę dla Niemiec. Dodał, że sam zajął się projektowaniem rakiet, bo marzył, by te wynosiły ludzi w Kosmos, a nie zabijały cywilów.

Inna wersja dotycząca aresztowania wskazuje, że powodem były oskarżenia o zaniedbywanie rozwoju broni rakietowej kosztem teoretycznych badań nad lotami kosmicznymi. Część badaczy wskazuje także na wewnętrzne rozgrywki, dotyczące prób SS przejęcia kontroli nad programem rakietowym.

Niezależnie od przyczyn aresztowania faktem jest, że Wernher von Braun został zwolniony po zaledwie dwóch tygodniach. Jako konstruktor broni, z którą wiązano wielkie nadzieje, był zbyt cenny, by można było pozwolić sobie na trzymanie go w więzieniu.

Byle do Amerykanów!

Wraz z upadkiem III Rzeszy von Braun podjął starania, by wraz ze swoim zespołem poddać się nie Rosjanom, ale Amerykanom. Wbrew rozkazom przełożonych (należał wówczas do SS) nie zniszczył dokumentacji, ale ją ukrył.

Rozpoczął ucieczkę na Zachód: zarówno przed wojskami radzieckimi, jak i przed wysłanym za naukowcami oddziałem SS. Miał dobry powód - zadaniem esesmanów było zabicie konstruktorów rakiet, by nie dostali się w ręce wroga.

Przepustka von Brauna z czasów pracy w Forcie Bliss
Przepustka von Brauna z czasów pracy w Forcie Bliss

Von Braun miał szczęście. Dopiął swego 2 maja, gdy napotkawszy amerykański patrol poddał się – jako SS-Sturmbannführer (odpowiednik majora) zwykłemu szeregowemu. Ucieczka opłaciła się – w ramach operacji Paperclip został, wraz ze swoim 115-osobowym zespołem, przetransportowany do Stanów Zjednoczonych. W Forcie Bliss w Teksasie mógł kontynuować swoją pracę.

Puszczenie nazistom w niepamięć ich dawnych win było dla Amerykanów inwestycją, która szybko zaczęła procentować. Choć mieli własnych specjalistów, którym nie sposób odmówić wiedzy i talentu (jak pionier technologii rakietowej, Robert Goddard), to właśnie von Braun i jego zespół zaprojektowali rakietę, która umieściła na orbicie pierwszego amerykańskiego satelitę Explorer 1.

Nowa broń: rakiety balistyczne

Podobnie jak w przypadku sowieckiego Sputnika, sam satelita był w tym przypadku mało istotny, choć przeprowadził badanie pasów Van Allena. Dużo ważniejsza była rakieta, która wyniosła go na orbitę i która mogła zostać wykorzystana do przenoszenia głowicy bojowej. W przypadku Stanów Zjednoczonych był to pocisk Redstone – udoskonalony i powiększony następca rakiety V-2, którego cywilną odmianę rozwijano jako serię rakiet Jupiter.

Wernher von Braun obok projektowanych przez siebie rakiet
Wernher von Braun obok projektowanych przez siebie rakiet

W 1958 roku Wernher von Braun został zatrudniony przez NASA, gdzie objął stanowisko dyrektora centrum lotów kosmicznych Marshall Space Flight Center w Alabamie. Niedługo później prezydent Kennedy ogłosił, że (na razie przegrywające w kosmicznym wyścigu) Stany Zjednoczone wyślą załogową misję na Księżyc.

W międzyczasie von Braun stał się oficjalnie obywatelem amerykańskim i rozpoczął prace nad rakietą, która miała dostarczyć jego nowych rodaków na Księżyc szybciej, niż Rosjanie dowiozą tam swoich kosmonautów.

Program Apollo i misja na Marsa

Talent von Brauna, wiedza i – co równie ważne – ogromne zasoby, jakie amerykańska administracja przeznaczyła na program Apollo i wszystko, co z nim związane, zaczęły przynosić szybkie efekty.

Już w 1966 roku przeprowadzono pierwszy, udany test rakiety Saturn C-1, a niebawem w powietrze wniosła się rakieta Saturn V – największa rakieta nośna, jaką kiedykolwiek zbudowano, zdolna dostarczyć na orbitę Ziemi ładunek o masie 118 ton. Dla porównania – współczesne rakiety SpaceX – Falcon 9, są w stanie wynieść na orbitę 10 ton.

Dalsza historia jest powszechnie znana: po śmierci konstruktora rakiet, Siergieja Korolowa, radziecki program księżycowy uległ załamaniu, a rakieta Saturn V zapewniła Apollo 11 lądowanie na Księżycu. Mniej znany jest jednak inny epizod z życia von Brauna, który konstruktor poświęcił na projektowanie misji na Marsa.

Załogowa wyprawa zaplanowana została z wielkim rozmachem i zakładała wysłanie na Marsa 70-osobowej załogi. Misja miała dotrzeć na Czerwoną Planetę flotą 10 statków, wspieranych przez kilka bezzałogowych maszyn transportowych.

Każdy z załogowych statków miał ważyć 3,7 tys. ton – mniej więcej tyle, ile wynosiła wyporność dwóch niszczycieli z czasów II wojny światowej. Wyniesienie takiego ładunku w Kosmos za pomocą pojedynczej rakiety było i nadal jest niemożliwe, dlatego statki kosmiczne miały być dostarczane w kawałkach na orbitę, gdzie byłyby montowane. Von Braun zakładał, że będzie to wymagało użycia 46 wahadłowców, z których każdy miał wykonać niemal tysiąc startów. (…) von Braun zakładał, że od strony technicznej realizacja śmiałego planu będzie możliwa w 1965 roku,

Kontrowersje

Po sukcesie programu Apollo Wernher von Braun został zastępcą dyrektora NASA ds. planowania. Niedługo później zrezygnował z ciepłej posady na rzecz pracy w koncernie lotniczym Fairchild Industries i popularyzacji wiedzy o Kosmosie i lotach kosmicznych.

W tym czasie wraca do niego niechlubna przeszłość. Na pozór nie ma powodów do niepokoju - sława von Brauna przekracza Atlantyk. Wychwalany w Stanach Zjednoczonych konstruktor doczekał się entuzjastycznego artykułu w jednej z francuskich gazet. I to był początek problemów.

Wszystko za sprawą faktu, że w Europie wciąż żyli więźniowie, którzy w czasie drugiej wojny pracowali w Mittelwerk, podziemnej fabryce rakiet V-2. Oni wcale nie zapamiętali von Brauna jako dobrodusznego naukowca.

Niewolnicy z Mittelwerk nagłośnili wówczas sprawę zbrodni von Brauna, który miał osobiście wydawać rozkazy egzekucji więźniów, podejrzewanych o sabotaż. Kwestia ta nie została nigdy wyjaśniona przed sądem. Werhner von Braun zmarł w 1977 roku na raka trzustki.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.