Nie tylko Czarnobyl i Fukushima. Nieznane katastrofy jądrowe
O Czarnobylu czy Fukushimie słyszał cały świat. Znacznie mniej znane są inne wypadki atomowe, nie tylko w elektrowniach. Ginęli złomiarze, marynarze, mieszkańcy zamkniętych miast i kierownicy zmian, wylewający pluton do ścieków.
30.05.2019 | aktual.: 09.03.2022 09:02
Awarie i różne incydenty bezpieczeństwa w elektrowniach jądrowych są określne 7-stopniową skalą INES (International Nuclear and Radiological Event Scale). 0 oznacza na niej brak wpływu na bezpieczeństwo, a 7 wielką awarię o rozległych skutkach.
Ostatni, siódmy stopień został przyznany dotychczas dwóm awariom – w Czarnobylu oraz – zbiorczo – sumie awarii w Fukushimie.
Zakłady Majak – tajny wypadek z ZSRR
Jedna z największych katastrof jądrowych przez długie lata pozostawała tajemnicą. Doszło do niej w 1957 roku w kompleksie jądrowym Majak, znanym również jako Czelabińsk-40. Były to zakłady o przeznaczeniu wojskowym, zajmujące się przygotowaniem plutonu na potrzeby armii.
Katastrofę spowodowała awaria chłodzenia zbiornika, w którym znajdowały się dziesiątki tysięcy ton rozpuszczonych odpadów jądrowych. W wyniku eksplozji i skażenia radioaktywnego zmarło nawet 200 osób, a niemal pół miliona okolicznych mieszkańców zostało w różnym stopniu napromieniowanych.
Zdarzenie, nazwane później katastrofą kysztymską, przez długi czas utrzymywano w tajemnicy. Rosjanie przyznali się do niego dopiero w 1992 roku. Ze względu na poziom zagrożenia, katastrofa kysztymska została oceniona na 6 w skali INES.
Nie był to jedyny wypadek w tych zakładach. Inny wydarzył się przy próbie wylania roztworu plutonu do kratki ściekowej. Odpowiadał za to kierownik zmiany, który usiłował w ten sposób ukryć wcześniejsze nieprawidłowości i skażenia. Został on nominowany do nagrody Darwina.
Kolejny wypadek w zakładach Majak doprowadził do rozwiania radioaktywnego pyłu i napromieniowania około 400 tys. osób, w tym mieszkańców miasta zamkniętego Oziorsk.
Elektrownia Chalk River – pierwszy wypadek w elektrowni jądrowej
Zaledwie stopień niżej, czyli na 5 w skali INES, ocenia się pierwszą poważną katastrofę atomową na świecie. Doszło do niej w Kanadzie, w obiekcie Chalk River w stanie Ontario. Na skutek błędu pracownika doszło tam do uszkodzenia rdzenia reaktora.
W wyniku wybuchu wodoru doszło wówczas do skażenia części obiektów elektrowni. Z budynku wydostała się także radioaktywna woda, której część spłynęła do rzeki Ottawa, powodując jej czasowe skażenie.
Three Mile Island – katastrofa, która zatrzymała amerykańską energetykę
Prawdopodobnie najlepiej znaną – poza Fukushimą i Czarnobylem – jest katastrofa w amerykańskiej elektrowni Three Mile Island. W wyniku stosunkowo niegroźnej awarii układu chłodzenia i błędów popełnionych przez personel elektrowni doszło tam do stopieni się rdzenia reaktora i eksplozji wodoru.
Co istotne, nie było strat w ludziach, nikt nie został również napromieniowany w stopniu zagrażającym zdrowiu. Nie doszło również do rozległego skażenia poza obiektami elektrowni. Mimo tego incydent miał bardzo duże znaczenie – poza ewakuacją okolicy wstrzymał na 30 lat rozwój energetyki jądrowej w Stanach Zjednoczonych.
Na skutek wywołanego awarią niepokoju, a także dezinformacji, prowadzonej przez aktywistów takich, jak aktorka Jane Fonda, wzrósł opór społeczny wobec rozwoju elektrowni atomowych. Spowodowało to wstrzymanie planowanych inwestycji i rezygnację z budowy 40 elektrowni.
Pożar w Windscale – największa katastrofa przed Czarnobylem
Brytyjczycy prowadzili własne badania nad bronią jądrową. Koniecznych do tego surowców miały zapewnić dwa stosy atomowe, zdolne do produkcji plutonu ze zubożonego uranu. Błąd obsługi doprowadził w 1957 roku do samozapłonu rdzenia.
W wyniku pożaru skażona została okolica reaktorów, z której jednak nie ewakuowano ludzi. Władze zdecydowały za to o utylizacji mleka pochodzącego z przyległych rejonów. Mimo braku ofiar śmiertelnych istnieją szacunki wskazujące na co najmniej 240 przypadków nowotworu tarczycy, będących – prawdopodobnie – następstwem incydentu.
Okręt podwodny K-19 – marynarze nazywali go Hiroszimą
Do groźnego wypadku doszło także na pokładzie radzieckiego okrętu podwodnego K19. Był to pierwszy okręt podwodny ZSRR z napędem jądrowym, przenoszący pociski balistyczne. Podczas rejsu w 1961 roku doszło tam do awarii chłodzenia reaktora, prawdopodobnie spowodowanej niedbalstwem jednego z pracowników stoczni.
Pracując w morderczych warunkach marynarze zbudowali wówczas awaryjny, prowizoryczny obieg wody chłodzącej reaktor. Udało się wówczas uratować okręt, ale 8 napromieniowanych marynarzy przepłaciło to życiem bezpośrednio po incydencie, a kilkunastu kolejnych zmarło w kolejnych latach.
Skażony okręt nie został wycofany. W stoczni przeprowadzono odkażanie i wymianę części napromieniowanych segmentów K-19, który pozostał w służbie aż do 1990 roku. Marynarze nazywali go nieoficjalnie "Hiroszimą".
Incydent z Goiânii – napromieniowani złomiarze
5 w skali INES otrzymał również incydent w Brazylii. W 1987 roku doszło tam do skażenia, w wyniku którego zmarły 4 osoby, a co najmniej 22 zostały napromieniowane. Sam przebieg wypadków był dość nietypowy, bo do skażenia doszło nie w wyniku awarii w elektrowni jądrowej, ale w starym szpitalu.
Była nim klinika radioterapii w Goiânii. Opuszczony od 1984 roku budynek był schronieniem dla wielu bezdomnych. W 1987 roku kilku z nich zaczęło demontować pozostawioną w szpitalu aparaturę, z której wyjęli 100-kilogramowy, ołowiany zasobnik z chlorkiem cezu, sprzedany następnie w skupie złomu.
Zasobnik został tam zdemontowany a jego fragmenty rozproszone – właściciel złomowiska obserwując w nocy niebieskie światło nad pojemnikiem miał zamiar zrobić z jego fragmentu pierścionek dla żony. Radioaktywnego pyłu użyto m.in. do znakowania zwierząt, część została rozniesiona na butach, trafiając na podłogę domów, inne fragmenty były przewożone w reklamówce autobusem.
Po identyfikacji źródła skażenia władze przystąpiły do usuwania problemu. Nie było to proste ze względu na rozproszenie promieniotwórczych substancji.
Konieczne było m.in. usuwanie gruntu, dokładne czyszczenie domów czy nawet filtrowanie moczu napromieniowanych osób, a także przechwycenie i odizolowanie miejskich ścieków. Karę ponieśli również lekarze, odpowiedzialni za pozostawienie w likwidowanym szpitalu niebezpiecznych substancji.