Najlepsze filmy o astronautach. W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku!

Najlepsze filmy o astronautach. W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku!02.04.2016 11:11

Na razie szczytem naszych kosmicznych sukcesów pozostaje Księżyc i program Apollo. Jak będą wyglądały dłuższe, jeszcze bardziej ambitne misje? Przedsmak tego, z czym w przyszłości będą musieli się zmierzyć astronauci, dają nam filmy. Które z nich warto obejrzeć?

Koziorożec 1

To niesamowite, ale są na świecie ludzie twierdzący, że nigdy nie wylądowaliśmy na Księżycu, a wszelkie materiały na ten temat są wielką mistyfikacją.

Darujmy sobie polemikę z tymi bzdurami, jednak warto wspomnieć o filmie, który rozwija tę teorię spiskową w zaskakująco twórczy sposób.

Koziorożec 1 to niezależny film z lat 70., opowiadający o losach fikcyjnej wyprawy na Marsa. Załoga, zamiast wyruszyć w podróż na Czerwoną Planetę, zostaje przetransportowana do tajnej bazy, gdzie – zmuszona szantażem – odgrywa swoje przedstawienie, udając sukces kosmicznej wyprawy.

Jak to bywa w filmach o potężnych spiskach, podejrzliwi bohaterowie znikają w tajemniczych okolicznościach równie skutecznie, jak pamięć o nich, a wisienką na torcie okazują się mityczne, czarne śmigłowce, bez których żaden porządny spisek nie może się obyć.

Zostawiając ironię na boku, „Koziorożec 1” mimo upływu lat wciąż pozostaje filmem wartym obejrzenia. Choć eksploatuje naiwną teorię spiskowa, robi to z polotem i – gdy odłożymy poprawkę na stylistykę i realia sprzed 40 lat – nadal jest ciekawą opowieścią o astronautach, którzy mieli tego pecha, że swoją misję musieli realizować nie w Kosmosie, ale na Ziemi.

Apollo 13

Uczestnicy wczesnych wypraw kosmicznych nie bez powodu byli uznawani za narodowych bohaterów. Technologia kosmiczna była daleka od doskonałości, a wiedza na temat warunków, panujących na różnych etapach lotu – mimo prowadzenia bezzałogowych prób – niekompletna.

Nic zatem dziwnego, że dochodziło do wypadków – z reguły albo w czasie startu, jak z Apollo 1, albo podczas powrotu na Ziemię, jak w przypadku Władimira Komarowa i statku Sojuz 1.

Zdarzały się jednak misje, w których udawało się znaleźć wyjście nawet z – na pozór – beznadziejnej sytuacji. Historię jednej z nich opowiada film „Apollo 13”. 3-osobowa załoga tej misji miała wylądować na Księżycu, ale na skutek eksplozji w jednym z modułów misja zmieniła się w walkę o życie załogi.

Wzięli w niej udział zarówno sami astronauci, jak również centrum kontroli misji, pracujące na Ziemi nad znalezieniem rozwiązań, które pozwolą uratować życie pechowej załogi.

Kosmiczni kowboje

Ten film jest dowodem, że życie pisze czasem lepsze historie niż najlepsi scenarzyści. Gdy pojawia się paląca konieczność naprawienia na orbicie kosmicznego złomu misję tę można zlecić tylko weteranom obeznanym z technologią równie starą, jak oni sami.

Clint Eastwood w roli reżysera daje nadzieję na – co najmniej – solidne rzemiosło. I jak zwykle nie zawodzi, racząc widzów opowieścią, która klimatem i pomysłem prowadzi nas wyjątkowo blisko „Niezniszczalnych”, wraz z porcją autoironii i nawiązań do tego, co robi z nami nieubłaganie mijający czas.

A wspomniany na początku prymat życia nad wyobraźnią scenarzystów? Historia zbliżona do tej z filmu wydarzyła się naprawdę. Choć nie trzeba było wysyłać na orbitę dziarskich dziadków, to w 2015 roku NASA zaczęła gwałtownie poszukiwać programistów, znających m.in. język Fortran i specyfikę sprzętu z lat 70.

Wszystko dlatego, że ostatni członek oryginalnego zespołu, czuwającego nad misją sond Voyager, osiągnął wiek emerytalny, a młodsi inżynierowie nie radzą sobie z komunikacją z niemal 40-letnimi sondami.

Moon

Aby nakręcić ciekawy film, rozgrywający się w Kosmosie, wcale nie trzeba wielkiego budżetu. „Moon” Duncana Jonesa (syna Davida Bowiego) pojawił się niespodziewanie i okazał się zaskakująco dobrym widowiskiem.

Nie chodzi tu nawet o smaczki w postaci głosu, który dla filmowe sztucznej inteligencji podkłada Kevin Spacey czy o klimatyczną muzykę Clinta Mansella, ale o niebanalną i sugestywnie przedstawioną opowieść.

„Moon” to historia pracownika księżycowej bazy, który w samotności nadzoruje pozyskiwanie cennych surowców. Wszystko wydaje się toczyć własnym, pełnym rutyny torem, trzyletni kontrakt w osamotnieniu to uciążliwa, ale akceptowalna praca, gdy główny bohater przekonuje się, że wcale nie jest na Księżycu samotny.

Zamiast kosmicznej zarazy czy inwazji obcych, jego samotność zakłóci coś znacznie bardziej przerażającego – człowiek niepokojąco podobny do głównego bohatera.

Grawitacja

Pamiętając wrażenie, jakie zrobił na mnie wcześniejszy film Alfonso Cuaróna, „Ludzkie dzieci”, na „Grawitację” czekałem z wielką niecierpliwością. Już we wczesnych zapowiedziach pojawiła się obietnica powtórzenia tego, co w „Ludzkich dzieciach” robiło tak wielkie wrażenie: wielominutowego, efektownego i pełnego akcji fragmentu, kręconego z jednego ujęcia bez żadnych cięć.

Cuarón nie rozczarował. Jego film to z jednej strony wspaniały pokaz współczesnej technologii, dzięki której reżyser może zabrać nas w zaskakująco realistyczną podróż na orbitę naszej planety, a z drugiej – opowieść o próbującej przeżyć w kosmicznej pustce astronautce, która dokona cudów, by po kosmicznej katastrofie wrócić w jednym kawałku na Ziemię.

Choć fabułę „Grawitacji” da się streścić jednym zdaniem, nie ona jest w tym przypadku najważniejsza. Film jest po prostu jednym, wielkim widowiskiem, które można chłonąć z szeroko otwartymi z zachwytu oczami, wybaczając reżyserowi przekraczanie granic prawdopodobieństwa.

W tym przypadku nie jest to żaden zarzut: „Grawitacja” jest bowiem jednym, wielkim filmowym fajerwerkiem: pokazem możliwości współczesnego kina, dla którego nie ma już rzeczy niemożliwych. A przy tym – po ponad 30 latach – ponownym przypomnieniem starego, znanego z pierwszego „Obcego” powiedzenia: w Kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku.

Interstellar

Spotkałem się z opinią, że „Interstellar” Christophera Nolana to niesamowicie drogi spektakl rozczarowań. Czy zarzut jest słuszny? Recenzenci mają wiele racji, wytykając mu logiczne dziury i – w niektórych przypadkach – mocny przerost formy nad treścią. Ale, mimo tych zastrzeżeń, będę bronił Nolana i jego dzieła.

Reżyser podjął karkołomną próbę zmierzenia się w wysokobudżetowym filmie z zagadnieniami takimi, jak dylatacja czasu czy znane fizykom teoretycznym tunele czasoprzestrzenne.

I choć dokonuje cudów, by skomplikowane zagadnienia przedstawić tak, by zrozumiał je nawet rozgarnięty 12-latek, to nie zawsze udaje mu się pogodzić to z wymogami kina – w efekcie przyjdzie nam zmierzyć się z obfitością przegadanych scen, które fatalnie wpływają na dynamikę filmu.

Gdy jednak zaakceptujemy tę niedoskonałość, „Interstellar” okaże się całkiem udanym dziełem: efektownym filmem, stawiającym fundamentalne pytania o nasz gatunek, jego przyszłość i sens eksploracji Kosmosu.

Jak długo można przeżyć na Marsie bez skafandra?

Zachowując świadomość - prawdopodobnie kilkanaście sekund. Najpierw niskie ciśnienie pozbawi nas przytomności, a następnie udusimy się z braku tlenu.

Opowieść o astronaucie, który na skutek nieszczęśliwego wypadku pozostaje sam na Czerwonej Planecie i – wbrew wszystkiemu – postanawia na niej przeżyć, hodując na marsjańskim gruncie ziemniaki, to niesamowita opowieść i hołd złożony ludzkiemu geniuszowi.

I choć malkontenci narzekają, że w porównaniu z książką film jest spłycony, a perypetiom głównego bohatera brakuje – mimo różnych nieszczęść – dramatyzmu, to „Marsjanin” okazał się dla mnie objawieniem. Nie zdając sobie z tego sprawy, właśnie na taki film czekałem latami.

Ridley Scott zaserwował bowiem pogodną, przygodową opowieść, w której kosmiczny dramat jest pretekstem do pokazania hartu ducha, determinacji i ludzkiej pomysłowości, która – poparta wiedzą – pozwala przetrwać nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji.

Gdy dołożymy do tego fakt, że film – mimo pewnych uproszczeń – raczej nie urąga współczesnej nauce, dostajemy dzieło, które ogląda się z wielką przyjemnością.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.