Antoni Słonimski i SF. Polski pisarz przewidział drugą wojnę światową
Trylogia Księżycowa zaskakuje koncepcją Stanów Zjednoczonych Europy i antyutopijnymi wizjami. W polskiej literaturze SF do lat 60. XX wieku pojawiło się wiele innych podobnych perełek, przy których nawet "Rok 1984" Orwella wydaje się niezbyt odkrywczy.
Jakiś czas temu w internecie przypomniano, że 19 marca 1926 roku na łamach „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” pojawiła się niezwykłe prawdziwa wizja przyszłości.
Prognozy okazały się zaskakująco trafne, jednak nie tylko anonimowy autor artykułu z gazety codziennej przewidział coś, co dziś dla nas jest oczywiste.
Apokalipsa
Wspomniane „Miasto Światłości” z 1924 roku przestrzega z jednej strony przed barbarzyństwem, a z drugiej – przed niekontrolowanym postępem technicznym. Wyraźnie widać tu także niechęć do wojny i nastawienie pacyfistyczne, będące efektem I wojny światowej.
Akcja powieści toczy się w 500 lat po konflikcie, który doprowadził do zagłady cywilizacji. Na zgliszczach powstały prymitywne społeczności, a ludzie odrzucili przeszłość oraz naukę. Wśród barbarzyńców żywy jest mit o metropolii, która przetrwała pożogę i którą rządzą mędrcy.
Miasto Światłości jak Planeta Małp
To właśnie tytułowe Miasto Światłości, które faktycznie istnieje, otoczone „nieprzeniknionym zamknięciem elektrycznym”. To utopijne miejsce, gdzie pracę wykonują maszyny, a odzież oraz żywność tworzone są na drodze chemicznych przemian i rozdawane za darmo obywatelom.
Mieszkańcy Miasta Światłości są nieśmiertelni, mają mnóstwo wolnego czasu i są wolni od trosk. Tracą chęć do rozwoju i do posiadania dzieci. Zapominają posiadaną wiedzę i przestają rozumieć działanie technologii. A ta powoli szwankuje…
Finał powieści przedstawia starcie pomiędzy barbarzyńcami a mieszkańcami Miasta Światłości, które wieńczy całkowita zagłada Ziemi – podobnie do filmu „W podziemiach Planety Małp” z 1970 roku.
Na marginesie warto wspomnieć, iż w słynnej antyutopii Aldousa Huxleya pod tytułem „Nowy wspaniały świat” – wydanej 8 lat później – pojawia się wiele wątków podobnych do dzieła Smolarskiego.
Mimo zaskakujących podobieństw angielski pisarz nigdy jednak nie odpowiedział na zarzuty Polaka.
Kiedy nadejdzie armageddon?
„Dwa końce świata” to powieść z 1937 roku, którą można uznać za zwiastun nadciągającej wojny. Antoni Słonimski opowiada w niej o zagładzie ludzkości za sprawą „niebieskich promieni”. Bohater książki to szaleniec, niespełniony pisarz i faszysta, a przede wszystkim wynalazca owej broni imieniem Retlich (to anagram nazwiska Hitler).
Buduje on na gruzach europejskiej cywilizacji nowy świat, w którym całkowicie odrzuca kulturę, sztukę i naukę XX wieku. W powieści elitą stają się prymitywni Lapończycy – surowi i zdyscyplinowani, pozbawieni emocji.
Całość staje się satyrą na dyktaturę nazistowską, ale – co gorsza – zaskakująco realnie przedstawia wizja nadciągającego kataklizmu i analizuje ludzkie postawy w obliczu zagłady.
Autor opisuje choćby jedynego ocalałego Warszawiaka (Szwalbę, który mówi o sobie, że jest Robinsonem Warszawskim), który po pewnym czasie spotyka zupełnie odmiennego od niego osobnika, który przetrwał niebieskie promienie w stanie nietrzeźwości.
Bohaterowie pochodzą z różnych światów i sfer, ale zaprzyjaźniają się, są bowiem nielicznymi, którzy przetrwali.
Antoni Słonimski
Pseudonim „Pro-rok”. Poeta, dramatopisarz, prozaik, felietonista. W działalności publicystycznej opowiadał się za racjonalizmem i demokracją. W inspirowanych twórczością H.G. Wellsa powieściach SF (Torpeda czasu z 1924 i Dwa końce świata z 1937) pisarz pokazywał groźne skutki militaryzmu i rozwoju totalitaryzmu.
Słonimski, w usta innej postaci, brytyjskiego profesora Pankhursta, wkłada słowa niemal profetyczne: „Nonsensem jest pracować naukowo, jeśli wyniki mojej pracy mają wielcy awanturnicy obrócić przeciw mnie i mnie podobnym”, ponieważ rozwój nauki wyprzedził badania nad człowiekiem.
Dlatego też prymitywni i niedojrzali emocjonalnie mogą sięgnąć po wynalazki naukowe i obrócić je przeciwko ludzkości.
Powieść polskiego poety stanowiła polemikę ze wspomnianym wcześniej „Nowym wspaniałym światem” Huxleya. W dziele Brytyjczyka to dzicy ludzie zachowują najwięcej człowieczeństwa, technika zaś powoduje stagnację i utratę uczuć. U Słonimskiego przewija się przede wszystkim wizja świata, któremu zagraża człowiek, nie zaś technika.
Warto też zauważy, iż w „Dwu końcach świata” autor przestrzega przed dwoma reżimami, które zagrażały zachodniej cywilizacji. W powieści faszyzm reprezentuje Retlich, a komunizm – Yar, czyli przywódca zbuntowanych Lapończyków.
Na szczęście polska literatura fantastyczno-naukowa do lat 60. XX wieku obfitowała nie tylko w antyutopie. O tym jednak dowiecie się z części trzeciej - już w najbliższy poniedziałek.