Asteroida czy usterka? Ciekawe znalezisko na Google Sky
Google nie od dzisiaj ma manię dokumentowania świata, razem z naszą pozycją na nim. A skoro większość ciekawych rzeczy na tym padole udało się już sfotografować (włącznie z człowiekiem z głową konia), to czas zwrócić oczy ku niebu. A tam dziwy, panie...
06.06.2012 15:21
Google nie od dzisiaj ma manię dokumentowania świata, razem z naszą pozycją na nim. A skoro większość ciekawych rzeczy na tym padole udało się już sfotografować (włącznie z człowiekiem z głową konia), to czas zwrócić oczy ku niebu. A tam dziwy, panie...
Projekt Google Sky wystartował w 2007 r. i mimo dość dużej hermetyczności zyskał duży poklask, tak wśród laików, jak i amatorów spoglądania w nieskończoność. Początkowo funkcjonował jako część Google Earth, aby dość szybko przekształcić się w osobną aplikację webową oferującą widok na niebo z perspektywy kilku bardzo specjalistycznych urządzeń (IRAS, Wilkinson Microwave Anisotropy Probe, teleskop Hubble'a, teleskop Spitzer etc.).
Zobacz także
Kwestią czasu było pojawienie się pierwszych śledczych przeczesujących meandry bliższego i dalszego kosmosu w poszukiwaniu zielonych, czerwonych (oni są szarzy...). Efekty tych poszukiwań zaczynają powoli wychodzić na światło dzienne. Co prawda nie znaleziono jeszcze E.T., ale i tak jest na co popatrzeć.
Widoczny na zdjęciu powyżej kamyk (?) to potencjalny kandydat na asteroidę uwiecznioną w Google Sky. Wyczajony przez użytkownika YouTube o ksywie planetkrejci, pojawił się rzekomo dopiero co. Planetkrejci twierdzi, że rzecz zdąża w kierunku Ziemi, ale nie traktowałbym tego poważnie - w TVN o tym nie było, więc nie może być to prawdą.
Prostsze wyjaśnienie fenomenu to zwykła usterka powstała podczas zszywania zdjęć. Takie często można zaobserwować w Google Earth i bywa, że są one mylone z UFO. Obiekt można obejrzeć samemu, celując w następujące koordynaty: 5h 11m 33.74s -12 50' 30.09". Źródło wiadomości podaje, że wyszukiwarka Google Sky akurat przestała działać... Hmm...
Źródło: DailyMail