Deska surfingowa od Elona Muska. 1500 dolarów za gadżet z logo Tesli
Elon Musk zapowiadał terraformowanie i kolonizację Marsa, ale – przynajmniej na razie – angażuje się w nieco mniej ambitne projekty. Zamiast przełomowego środka transportu czy nowego pojazdu przyszłości zaproponował coś nieco mniej spektakularnego – deskę surfingową.
30.07.2018 | aktual.: 09.03.2022 10:32
Gwiazda Elona Muska błyszczy dziś wyjątkowo jasno. Inteligentny, obsesyjnie skupiony na celu i morderczo pracowity wizjoner od lat rozpalał emocje i umiejętnie skupiał uwagę świata na własnych pomysłach i rozwiązaniach.
Obok wielkich projektów, jak próba modernizacji transportu, loty kosmiczne czy wyzwania, rzuconego tradycyjnym producentom samochodów przez Teslę, Elon Musk realizuje również znacznie mniej spektakularne przedsięwzięcia. Dość wspomnieć o oferowanych niedawno miotaczach ognia z logo Boring Company.
Deska surfinogowa od Tesli
Nowy produkt, tym razem sygnowany logo Tesli, to… deska surfingowa. Rzecz jasna nie byle jaka, bo – jak zaznacza producent – zaprojektowana we współpracy z marką Lost Surfboards i Mattem „Mayhemem” Biolosem, jednym z najlepszych, mimo młodego wieku, shaperów na świecie.
Deski zostały wykończone włóknem węglowym i dzielą elementy stylistyczne z samochodami z logo Tesli. Rzecz jasna pomyślano również o takim detalu, jak kompatybilność z samochodami Model S, X i 3: deskę można przewozić we wnętrzu każdego z nich. Deska została wyceniona na 1500 dol., i wyprodukowana w krótkiej, liczącej zaledwie 200 szt. serii. Jak nietrudno zgadnąć, rozeszła się niczym promocyjne smartfony w salonach Xiaomi – błyskawicznie.
Gdzie się podziały ambitne wizje?
Kolejny sukces Muska, który dzięki magii swojego nazwiska potrafiłby sprzedać piasek na Saharze? Wizerunkowy zapewne tak, bo sprzedaż desek zauważą przecież światowe media. Ale mimo tego trochę pomarudzę, bo kilka lat temu Elon Musk wydawał mi się personifikacją wszystkiego, co w nowych technologiach najlepsze. Dzisiaj osaczyłbym taką ocenę wieloma zastrzeżeniami.
Inteligentny, obsesyjnie skupiony na celu i morderczo pracowity wizjoner wydawał się połączeniem najlepszych cech Jobsa i Hawkinga. Nic dziwnego, że jego kolejne pomysły i przedsięwzięcia, nawet jeśli kontrowersyjne, budziły powszechny entuzjazm.
Problem w tym, że wielkie nadzieje łatwo rozbudzić, ale jeszcze łatwiej zawieść. Dzisiaj kolejne zapowiedzi Muska wydają się raczej irytować, niż rozbudzać entuzjazm.Zamiast kolonizacji Marsa, superszybkiego transportu czy choćby przyzwoicie wykończonych samochodów, są deski surfingowe. Trochę mało, jak na wielkie oczekiwania.