Pekińskie powietrze w puszce, czyli pamiątkowy smog dla każdego
Nie trzeba już ryzykować pobytu w stolicy Chin aby zaczerpnąć zanieczyszczonego powietrza. Za sprawą pomysłowego sklepu każdy może bowiem nabyć puszkę powietrza ze smogiem. Jaką popularnością się cieszy?
30.10.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:08
Pamiątka inna niż wszystkie
Firmę Plastered 8 założył w Pekinie zamieszkały tam Brytyjczyk Dominic Johnson-Hill. Ofertę jej sklepu, również internetowego, stanowi wszelkiego rodzaju odzież, akcesoria i pamiątki związane ze stolicą. Dołączyła do nich właśnie szczególnie oryginalna, dzięki której o firmie zrobiło się głośno na całym świecie – pekińskie powietrze w puszce.
Co dokładnie znajduje się w wycenionym na 28 juanów (4 dol.), 320 ml pojemniku? Według producenta 77% azotu, 20% tlenu, a także 3% „innych rzeczy”. Wśród nich także ogromna ilość zanieczyszczeń, których w stolicy Chin nie brakuje. Wszystko opakowane w charakterystyczną kolorową puszkę, na której figurują popularne pekińskie zabytki i architektura.
Odpowiedź na równie niecodzienne produkty
Skąd tak niecodzienny pomysł na biznes? Niewykluczone że zainspirowała go popularność innych produktów. Od co najmniej roku w silnie zanieczyszczonych Chinach można nabyć puszki z czystym powietrzem. Oferuje je m.in. kanadyjska firma Vitality Air, czerpiąca je z Parku Narodowego w Albercie i sprzedająca w cenie 22.95 dol. za puszkę o pojemności 7.7 litra.
Producentów jest oczywiście więcej, a wśród krajów „eksportujących powietrze” jest m.in. Australia. Całe partie ich produktów potrafią wyprzedać się wśród zamożniejszych obywateli Chin w ciągu kilku dni, a producenci z marketingowym zacięciem obserwują i wyciągają wnioski. Jednym z nich okazał się właściciel sklepu Plastered 8.
Marketingowy sukces absurdu
Pomysłowy sprzedawca smogu nie narzeka na brak zainteresowania. Groteskowy pomysł opisują media na całym świecie, a puszki sprzedają się w ilości kilkuset dziennie. Właściciel sklepu zaskoczony nie jest i nazywa je idealnymi prezentami, przewyższającymi inne pamiątki z Pekinu. Mniej entuzjazmu wykazują władze miasta, oburzone pomysłem na produkt.
Ten zaś uważnie przemyślano, co potwierdza m.in. napis „made in Shenzhen” na puszce. Tak – tym Shenzhen, oddalonym od stolicy Chin o niespełna 2000 km. Mamy więc do czynienia albo z kolejnym żartem, albo z kolejnym chińskim produktem udającym coś, czym nie jest. Czy jednak faktyczne miejsce pochodzenia smogu ma tutaj dla konsumenta istotne znaczenie?