Przyszłość właśnie nadeszła. Drukarka 3D w częściach w gazetce dla kolekcjonerów
Drukarka 3D stojąca w każdym domu? Jeszcze niedawno brzmiało to jak nieprawdopodobny albo dość odległy scenariusz, ale przyszłość nadeszła zaskakująco szybko. Pojawiła się pierwsza drukarka 3D, dostępna – podobnie jak np. modele do sklejania – w formie części, dołączanych do serii gazet dla kolekcjonerów.
14.01.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:37
Gazeta z drukarką
Ceny drukarek 3D spadają bardzo szybko, jednak nawet najprostszy, amatorski model kosztuje w granicach 1000 złotych. Dla wielu entuzjastów druku 3D jest to niemały wydatek. Alternatywą dla niego były do niedawna różne, miniaturowe rozwiązania, jak choćby iBox Nano 3D, jednak na rynku pokazało się coś, co ma szansę zaszczepić zainteresowanie drukiem 3D nawet tym ludziom, którzy wcześniej w ogóle nie mieli z nim do czynienia.
Znacie kolekcjonerskie czasopisma, do których dołączany jest zazwyczaj jakiś przedmiot? W kioskach i Empikach jest tego pełno – żołnierzyki, pojazdy, czołgi i okręty w częściach, banknoty czy nawet różne minerały. Do tego grona postanowił dołączyć tytuł 3D Create & Print (dostępny w Wielkiej Brytanii i Irlandi), oferujący możliwość zbudowania własnej drukarki 3D.
W tym celu konieczne będzie kupienie 90 kolejnych numerów gazety, do których będą dołączone poszczególne elementy urządzenia, oprogramowanie i materiały eksploatacyjne. Drukarka będzie obsługiwała filament PLA i ABS i pozwoli na tworzenie przedmiotów o wymiarach 140 x 140 x 135 mm, przy minimalnej grubości warstwy wynoszącej 0,2 mm.
700 funtów za drukarkę
Można w tym miejscu sprzeczać się nad opłacalnością takich zakupów. 90 numerów po 7 funtów daje przecież niemal 700 funtów (dwa numery z serii będą droższe od pozostałych), czyli niemal 3,9 tys. złotych. To kwota, za którą bez problemu nabędziemy przyzwoitą drukarkę 3D, oszczędzając sobie czekania przez półtora roku i cotygodniowych wydatków. Z tego punktu widzenia ta zabawa nie ma sensu.
3D Create & Print TV Ad
Pamiętajmy jednak, dla kogo ta drukarka jest przeznaczona. Wiceprezes wydawnictwa Eaglemoss, Maggie Calmels stwierdziła, że zdaniem firmy po prostu nadszedł czas, by technologię druku 3D uczynić dostępną dla każdego.
Również (i chyba przede wszystkim) dla tych, którzy niewiele o niej wiedzą i nigdy nie wydaliby na nią jednorazowo kilkuset funtów. Dzięki gazecie opłata będzie rozłożona w czasie, a wraz z kolejnymi numerami będzie zwiększała się wiedza czytelników o druku 3D i jego zastosowaniach.
Drukarka 3D dla każdego
W tym przypadku ważny jest jeszcze jeden fakt. Drukarka 3D została zdjęta z piedestału i potraktowana jak każdy inny, banalny przedmiot – tak samo, jak model do sklejania czy garść półszlachetnych kamyków.
Podoba mi się ta inicjatywa. Nie dość, że propaguje ideę druku 3D, to sprawia, że technologia ta staje się dostępna i przyjazna – co innego kupić drukarkę, a co innego złożyć ją samodzielnie, dowiadując się przy okazji do czego każda z części służy i jak działa coś, co początkowo może wydawać się pudełkiem z magią.
Wydawnictwo Eaglemoss może sprawić, że tą technologią zainteresują się osoby, które w innej sytuacji nie zwróciłyby na nią uwagi. Dla branży druku 3D to wiadomość najlepsza z możliwych.