Satechi USB‑C Power Meter: elektroniczny miernik pomoże zapobiec uszkodzeniu komputera
Wraz z szybszym ładowaniem, standard USB-C przyniósł duże ryzyko dla komputerów i urządzeń mobilnych. Przyczyną są kiepskiej jakości przewody, a odpowiedzią nowoczesny miernik. W jaki sposób pomaga uniknąć uszkodzeń?
Laptopy niszczone zapotrzebowaniem na prąd
Wszystko rozpoczęło się entuzjastycznie: nowy standard USB-C posiada niewielką i symetryczną wtyczkę, a szybsze ładowanie pozwala zasilić już nie tylko smartfony, ale również ultrabooki. Jedna wtyczka stała się odpowiedzią na zapotrzebowanie energetyczne wielu urządzeń, a jej potencjał poszerzały kolejne technologie, m.in. Thunderbolt 3.
Mało kto podczas wdrażania innowacji zastanawiał się nad najsłabszym ogniwem procesu zasilania – nie smartfonem czy laptopem, a samym przewodem. Przekonał się o tym zamieszkały w Kalifornii inżynier Google’a, Benson Leung. Testując kabel USB-C zniszczył swojego laptopa ChromeBook Pixel. Przyczyną okazały się fabrycznie błędne połączenia wtyczki przewodu.
Podobna sytuacja stała się udziałem Dietera Bohna z portalu The Verge: po podłączeniu smartfona Nexus 6P do MacBooka Air doszło do uszkodzenia elektroniki laptopa. Przyczyn nie warto doszukiwać się w samej cenie przewodów (10 dol. w przypadku Leunga), a w szerzej występującym zjawisku certyfikacyjnego bałaganu i kiepskiej dostępności informacji na ten temat.
Precyzyjny miernik jako środek zapobiegawczy
Odpowiedź na nasilający się problem przygotowała marka Satechi, producent szerokiego zakresu elektroniki i peryferiów. Jej najnowszy produkt to USB-C Power Meter – mierzący 6.3 × 2 × 0.8 mm i ważący 8.6 g dwukierunkowy miernik prądu, podłączany pomiędzy przewód ładowanego urządzenia a gniazdo USB-C ze źródłem energii.
Pomiar dotyczy trzech wartości: napięcia, natężenia oraz łącznej ilości przesłanej energii w mAh. Maksymalne dopuszczalne obciążenie wynosi 65 W. Bieżący odczyt jest prezentowany na wbudowanym, czytelnym wyświetlaczu. Co istotne, miernik nie umożliwia transferu danych, a wyłącznie ładowanie urządzenia.
Zasada działania jest prosta, ale wymaga podstawowej wiedzy nt. posiadanych urządzeń. Zbyt wysoki odczyt na wyświetlaczu ma użytkownikowi zapewnić możliwość odłączenia wadliwego przewodu zanim nadmierna ilość energii uszkodzi laptopa. Wymaga to więc od posiadacza urządzeń świadomości gdzie przebiega niebezpieczna granica.
Ryzykowne zakupy
Użytkownicy elektroniki szybko ładującej się przez złącze USB-C mają do wyboru trzy rozwiązania. Pierwszym jest zakup miernika od Satechi za 29.99 dol. (24.99 dol. na Amazonie) i zapoznanie się ze skalą dopuszczalnych wartości podczas ładowania posiadanej elektroniki.
Drugą jest skorzystanie z wynikami pracy wspomnianego inżyniera Bensona Leunga, który regularnie poddaje kolejne modele przewodów szczegółowym testom. Pełna lista sprawdzonych przez niego produktów jest dostępna pod adresem usbcompliant.com. Swoje opinie dodaje również na karty produktów Amazona oraz w postach publikowanych na Google+.
Trzecie i ostatnie rozwiązanie to przeczekanie certyfikacyjnego zamieszania i ograniczenie się w tym czasie do ładowarek sieciowych. Nawet jeśli podłączymy do nich wadliwy bądź kiepskiej jakości przewód, w najgorszym razie staniemy przed koniecznością wymiany ładowarki za 75 zł zamiast laptopa za kilka tysięcy.
Organizacja odpowiedzialna za certyfikowanie bezpiecznych produktów, USB Implementers Forum, jak dotąd zatwierdziła w USA 61 przewodów USB-C i kontynuuje swoją pracę. Ciężko powiedzieć ile czasu potrzeba, aby oferta w sklepach doczekała się czytelnych oznaczeń umożliwiających zakupy bez ryzyka. Epoka sprawnych przewodów za kilka złotych stopniowo zmierza ku końcowi.