Wynalazcy, którzy zmienili świat [cz. 4]
Inspiracją, która skłoniła jednego z bohaterów tego artykułu do opracowania przełomowego wynalazku był szok, spowodowany tragicznym wypadkiem. U drugiego wyjątkowa kreatywność była być może wynikiem wytrwałego unikania szkolnych murów. Obaj - choć w różnej skali - zapisali się w dziejach ludzkości.
31.10.2011 | aktual.: 11.03.2022 09:56
Inspiracją, która skłoniła jednego z bohaterów tego artykułu do opracowania przełomowego wynalazku był szok, spowodowany tragicznym wypadkiem. U drugiego wyjątkowa kreatywność była być może wynikiem wytrwałego unikania szkolnych murów. Obaj - choć w różnej skali - zapisali się w dziejach ludzkości.
Thomas Alva Edison (1847 – 1931) – żarówka
Jeden z najbardziej znanych na świecie wynalazców nie miał łatwego dzieciństwa. Pasja, z jaką poznawał świat, od najmłodszych lat przeprowadzając liczne eksperymenty, nie zjednywała mu przychylności nauczycieli.
Choć niektóre źródła podają, że został wyrzucony ze szkoły z opinią dziecka opóźnionego w rozwoju, wiarygodne informacje wskazują na inną przyczynę – w kolejnych szkołach mały Edison notorycznie doprowadzał nauczycieli do wściekłości niezwykłą dociekliwością i zadawaniem niekończących się pytań. Co gorsza, nie odrabiał zadań domowych.
Problemy z opresyjnym systemem edukacji wyszły jednak Edisonowi na dobre. Spędziwszy w szkolnych murach zaledwie kilka miesięcy swojego życia, wiedzę zdobywał samodzielnie, czytając książki i eksperymentując.
Wśród doświadczeń kilkuletniego wynalazcy znalazło się m.in. zmuszenie kolegi do połknięcia dużych ilości proszku, służącego do robienia napoju musującego. Eksperyment nie powiódł się – wbrew wcześniejszym założeniom, kolega wynalazcy nie uniósł się w powietrze.
Mając zaledwie 10 lat Thomas samodzielnie uruchomił telegraf, stając się lokalnym specjalistą od tego urządzenia. Mimo porzucenia nauki szkolnej, o jego edukację dbał ojciec, który pracując jako akwizytor dużo podróżował, zabierając syna z sobą.
W kolejnych latach Thomas Alva Edison zaczął zarabiać na życie jako sprzedawca gazet w pociągu relacji Port Huron – Detroit, a w wolnych chwilach nie przestawał prowadzić doświadczeń. Mając 16 lat był jednym z najbardziej znanych w Stanach Zjednoczonych ekspertem od telegrafu. Swoją sławę zawdzięczał opracowaniu sposobu podłączenia sześciu takich urządzeń do jednego kabla.
Telegraph Sounder
Dzięki temu już w wieku 21 lat usamodzielnił się, zdobywając posadę w bostońskim Towarzystwie Telegraficznym Western Union. Szybko wykorzystał możliwości, jakie dawało duże miasto – lokalna gazeta, „Boston Daily Telegraph”, otrzymała od niego ofertę skonstruowania urządzenia automatycznie drukującego kursy akcji.
Propozycja spotkała się z zainteresowaniem redakcji, a opracowany wówczas sprzęt okazała się strzałem w dziesiątkę. Sprzedając go również giełdom i innym gazetom, Edison zarobił 40 tys. dolarów, które pozwoliły mu na otworzenie laboratorium w Menlo Park.
Kupując własne laboratorium Edison podjął mocne postanowienie dokonywania co pół roku przełomowego wynalazku. Wynalazki mniej istotne miały pojawiać się co 10 dni. Efekty działania laboratorium przeszły najśmielsze oczekiwania – opracowano tam m.in. płytę gramofonową, silnik i prądnicę prądu stałego, fonograf, lodówkę, krzesło elektryczne i pozornie drobny przedmiot, który zrewolucjonizował życie milionów – żarówkę.
Dodatkowe zyski przynosiła, założona wspólnie z finansistą Johnem Pierpontem Morganem spółka Edison Electric Light Company (protoplasta współczesnego General Electric), zajmująca się m.in. produkcją prądu.
Dzięki stabilnym podstawom finansowym, Laboratorium w Menlo Park stało się prawdziwą fabryką wynalazków – ma na koncie ponad 5 tys. patentów, z czego 1093 należy do samego Edisona. To chyba całkiem sporo jak na kogoś, kto formalnie nie ukończył żadnej klasy?
Józef Kosacki (1909 – 1990) – wykrywacz min
Mimo ponawianych od lat prób wprowadzenia zakazu używania min przeciwpiechotnych piękna idea, mająca na celu wyeliminowanie z arsenałów broni, zabijającej nie tylko żołnierzy wroga, ale również ludność cywilną, niekiedy wiele lat po zakończeniu walk, skazana jest na niepowodzenie.
Choć część krajów oficjalnie wyrzekło się stosowania min przeciwpiechotnych, pozostałe nie chcą lub nie mogą sobie na to pozwolić. Przyczyna jest prozaiczna – miny są nie tylko tanie, ale również skuteczne.
W niwelowaniu zagrożenia z ich strony trudny do przecenienia wkład ma Polak – Józef Kosacki. Po ukończeniu Politechniki Warszawskiej Kosecki z dyplomem inżyniera elektryka rozpoczął pracę w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym w Warszawie jako kierownik Działu Wzmacniaków Telefonicznych, zaliczając w międzyczasie służbę wojskową.
Zobacz także
Po wybuchu II wojny światowej jego losy przypominały początkowo historię tysięcy innych żołnierzy. Po ochotniczym zgłoszeniu się do wojska został wcielony do Specjalnej Grupy Łączności, zapewniającej w zbombardowanej przez Niemców Warszawie funkcjonowanie Rozgłośni Polskiego Radia – tej, z której słynne przemówienie wygłosił prezydent miasta, Stefan Starzyński.
Po ewakuacji na Węgry został internowany. Węgrzy – formalnie sojusznik hitlerowskich Niemiec – często traktowali jednak Polaków z dużą życzliwością, przymykając oczy na próby ucieczek. Dzięki przychylności węgierskiego rządu kilkadziesiąt tysięcy Polaków zdołało uciec i przedostać się m.in. do Francji, po jej upadku do Anglii. Wśród nich był również Józef Kosacki.
Otrzymał przydział do Centrum Wyszkolenia Łączności, jednak spokojną pracę zakłócił mu tragiczny wypadek – patrol ułanów z polskiej 10 Brygady Kawalerii Pancernej wyleciał w powietrze na minach, rozmieszczonych wzdłuż szkockiego wybrzeża. Wydarzenie to tak wstrząsnęło Kosackim, że postanowił - we współpracy z Andrzejem Garbosiem - opracować urządzenie, pozwalające na wykrywanie min.
Wynalazca wpadł na pomysł, by wykorzystać fale radiowe do wykrywania zakopanych w ziemi, metalowych obiektów. Zainspirowało go do tego wspomnienie z czasów przedwojennych – przypomniał sobie, że wzmacniaki telefoniczne wydawały inny odgłos, gdy miał przy sobie metalową papierośnicę.
Po trzech miesiącach prac urządzenie Mine detector (Polish) Mark I było gotowe i po pomyślnych testach zostało przyjęte na wyposażenie angielskiego wojska. Kosacki zrezygnował z opatentowania wynalazku. Urządzenie o wadze zaledwie 14 kg mogło być używane przez jednego żołnierza i radykalnie zwiększyło możliwości pokonywania pól minowych.
Wcześniej w podobnych sytuacjach stosowano tyczki zakończonej metalowym prętem, który wbijano w ziemię z nadzieją, że uda się zlokalizować minę bez jej detonacji. Inną metodą były tzw. rury Bangalore – podłużne ładunki wybuchowe, usuwające miny i inne przeszkody siłą detonacji. Metody te – choć niekiedy skuteczne – były jednak mało wydajne.
Bangalore Torpedo
Wykrywacz min po raz pierwszy wykorzystano rok później podczas bitwy pod El Alamein – jednej z najważniejszych w dziejach drugiej wojny światowej. Alianci pokonali wówczas niemiecką 8 Armia ze słynnym Afrika Korps.
Opracowana przez Polaka konstrukcja okazała się wyjątkowo skuteczna. Gdy coraz popularniejsze stały się miny z materiałów niemagnetycznych, ulepszoną wersję wykrywacza opracowali dwaj inni Polacy – inżynierowie Hass i Starnecki.
Urządzenie w wielu armiach świata była stosowana przez ponad 50 lat. Po raz ostatni Mine detector (Polish) Mark III został użyty w czasie działań wojennych w 1991 roku podczas operacji Pustynna Burza.
O tym wszystkim najwyraźniej nie miał pojęcia amerykański przedsiębiorca, twórca m.in. telewizji CNN i zwolennik eugeniki Ted Turner, który próbując być zabawny z zamkniętymi oczami sprawdzał nogą najbliższe otoczenie demonstrując, jak według niego działa polski wykrywacz min.
Nie sposób policzyć, ilu ludzi zawdzięcza życie Józefowi Kosackiemu.
To już ostania część cyklu poświęconego wynalazcom, którzy zmienili nasze życie. Możesz również przeczytać poprzednią części - dotyczące Nikoli Tesli i i Ignacego Łukasiewicza. Drugi ocinek cyklu poświęcony został Cai Lunowi, Alfredowi Noblowi i Stefanowi Drzewieckiemu, a pierwszy artykuł z serii, opisujący dokonania Leonarda da Vinci i Jana Szczepanika, znajdziesz na tej stronie.