Zamiast zabić, uratują życie. Irańskie drony w roli słonecznego patrolu
Irańczycy testują nowe, przystosowane do działań nad morzem drony. Czyżby przygotowywali się na przyjęcie demokracji, dostarczanej amerykańskimi lotniskowcami? Pozory mylą – opracowane w Iranie maszyny przechodzą bowiem testy w dość niecodziennej roli. Zamiast zabijać, mają ratować życie.
21.11.2013 09:00
Irańczycy testują nowe, przystosowane do działań nad morzem drony. Czyżby przygotowywali się na przyjęcie demokracji, dostarczanej amerykańskimi lotniskowcami? Pozory mylą – opracowane w Iranie maszyny przechodzą bowiem testy w dość niecodziennej roli. Zamiast zabijać, mają ratować życie.
Dwa lata temu irańscy specjaliści od walki radioelektronicznej stali się sławni dzięki nietypowej akcji. Udało się im przechwycić amerykańskiego, wojskowego drona RQ-170 Sentinel i bezpiecznie sprowadzić go na ziemię.
Ujawnione wówczas informacje wskazują, że było to możliwe dzięki zakłóceniu sygnału GPS w taki sposób, by systemy nawigacyjne drona rozpoczeły automatyczny powrót do macierzystej bazy i uznały irańskie lotnisko za amerykańską bazę wojskową. Jedynym problemem miało okazać się znalezienie dla drona odpowiedniego miejsca do lądowania – to, położone w Iranie musiało znajdować się na dokładnie takiej samej wysokości nad poziomem morza, jak jedna z amerykańskich baz w Afganistanie.
Od tamtego wydarzenia minęły już dwa lata. Niedawno media zaczęły informować o nowych, irańskich dronach bojowych o nazwie Fotros, ale nie oszukujmy się –wszystkie doniesienia na ten temat to tak naprawdę albo fragmenty oficjalnego komunikatu, albo spekulacje, wymyślane na podstawie udostępnionych przez Iran zdjęć. Na temat tych dronów – o ile w ogóle istnieją i nie są tylko makietami - nie wiadomo tak naprawdę nic.
Dużo więcej informacji mamy za to na temat innych, irańskich maszyn latających, tworzonych przez firmę RTS Lab z Teheranu. Pierwsze doniesienia na ich temat pojawiły się jeszcze wiosną tego roku, jednak poza kilkoma renderami i ogólną koncepcją użycia brakowało jakichkolwiek konkretów.
Od tamtego czasu projekt RTS Lab nabrał realnych kształtów. Irański dron to spory oktokopter, a jego zadaniem jest ratowanie ludzi przed utonięciem. Dron jest na tyle duży, że może unieść kilka kół ratunkowych, a przeprowadzone na wybrzeżu Morza Kaspijskiego próby wykazały jego skuteczność.
Testowany egzemplarz był w stanie przenosić trzy koła ratunkowe i działać w promieniu do 4,5 kilometra – zasięg jest ograniczony pojemnością akumulatorów. Próby, zakładające niesienie pomocy w różnych sytuacjach wykazały, że niezależnie od scenariusza dron jest w stanie dotrzeć do tonącego ponad trzy razy szybciej od ratownika.
Co więcej, podczas jednego lotu maszyna jest w stanie uratować nawet kilka osób. Choć nie jest w stanie wyciągnąć nikogo spod wody ani doholować do brzegu, to dostarczając koło ratunkowe daje tonącemu szansę na doczekania na przybycie pomocy.
Udane próby to tylko jeden z etapów rozwoju drona ratownika. RTS Lab pracuje nad dostosowaniem go do działania również z pokładów statków oraz na odnajdywanie tonących po zapadnięciu zmroku. Docelowo maszyna ma mieć także możliwość awaryjnego wodowania. Ważnym atutem ma być również oprogramowanie, analizujące obraz z kamer drona w poszukiwaniu zachowań typowych dla osób tonących.
Plany RTS Lab wydają się zatem dość ambitne, jednak pamiętajmy, że zaprezentowany dron to w obecnej postaci jedynie latająca platforma. To od umieszczonych na niej czujników i oprogramowania zależy, czy maszyna rzeczywiście będzie mogła pełnić rolę autonomicznego ratownika.
Pozostaje trzymać kciuki za irańskich inżynierów. Dron, ratujący ludzkie życie jest z pewnością znacznie bardziej potrzebny światu od kolejnych, wojskowych maszyn. A przy tym znacznie ciekawszy, bo powtarzane przez różne media doniesienia o bezzałogowych, powietrznych zabójcach stały się z czasem zwyczajnie nudne.