Zdjęcie czarnej dziury nie istnieje. 6 faktów, które warto poznać
Dane zebrane przez Teleskop Horyzontu Zdarzeń (tak naprawdę to zespół teleskopów – EHT, Event Horizon Telescope) doczekały się godnej wizualizacji. Gdy cały świat zachwyca się pierwszym "zdjęciem czarnej dziury" warto zastanowić się, dlaczego te niezwykłe obiekty są tak bardzo fascynujące.
11.04.2019 | aktual.: 09.03.2022 09:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na zdjęciu nie ma czarnej dziury
Warto na początku wyjaśnić, że "zdjęcie czarnej dziury", tak naprawdę nie istnieje. Nie ma na nim czarnej dziury – to, co widzimy, to zdjęcie jej bliskiego sąsiedztwa, pokazujące soczewkę grawitacyjną i granicę horyzontu zdarzeń.
To otaczająca czarną dziurę sfera, po przekroczeniu której prędkość ucieczki musiałaby być większa od prędkości światła. Oznacza to, że z wnętrza czarnej dziury nie dostaniemy żadnej informacji – co przekroczy granice horyzontu zdarzeń, dla nas znika. Dlatego na "zdjęciu czarnej dziury" czarnej dziury tak naprawdę nie ma. Dlatego - choć na fotografii drzewa możemy zobaczyć drzewo - to na zdjęciu czarnej dziury zobaczymy tylko jej otoczenie.
Dane o czarnej dziurze ze zdjęcia mają swoją wagę
Konkretnie około pół tony. Tyle ważą twarde dyski, na których zapisano około 5 petabajtów danych. Zostały one zebrane przez 8 rozsianych po całej planecie radioteleskopów, tworzących Event Horizon Telescope.
Przetworzenie takiej ilości danych zabrało badaczom około 2 lata. Całkiem sporo, jak na [zdjęcie czarnej dziury]obróbkę jednego zdjęcia](https://fotoblogia.pl/13743,to-prawdziwy-przelom-zobacz-pierwsze-w-historii-zdjecie-czarnej-dziury). Ale waga danych to pomijalnie mało w porównaniu z...
Czarne dziury są niesamowicie gęste
...masą czarnej dziury. Gdy myślimy o ciężkich przedmiotach, do głowy przychodzą nam zapewne rzeczy takie, jak złoto, ołów czy rtęć. W zestawieniu z masą czarnej dziury nasza wyobraźnie nie ma jednak punktu odniesienia, pozwalającego porównać ją z czymś znanym i zrozumiałym.
Wszystko za sprawą mechanizmu, w wyniku którego powstają – masa ogromnych gwiazd, które zapadają się pod wpływem własnej grawitacji skupia się w jednym punkcie. To tak, jakby (choć to porównanie wciąż dalekie od realiów czarnej dziury) główka od szpilki ważyła tyle, co cała Ziemia.
Czarne dziury nie są tunelami czasoprzestrzennymi
Niestety, lansowana przez filmy i książki fantastycznonaukowe teoria nie wytrzymuje zderzenia z zebranymi danymi. Heino Falcke, - jeden z badaczy, analizujących dane zebrane przez EHT, stwierdził wprost: czarne dziury to na pewno nie tunele czasoprzestrzenne.
Co stanie się z człowiekiem, który wpadnie do czarnej dziury?
Załóżmy – ze sporą dozą umowności – że ktoś wrzucił nas do czarnej dziury (bo przecież sami nie zrobilibyśmy czegoś aż tak głupiego, prawda?). Co się stanie z naszym ciałem?
Zginiemy w bardzo widowiskowy sposób, który doczekał się nawet własnej nazwy. To spagettyfikacja: zostaniemy rozciągnięci przez grawitację do granic możliwości, a następnie te granice przekroczymy. Czyli – mówiąc wprost – czarna dziura nas rozerwie. A później rozerwie każdą z powstałych w ten sposób części. I tak wiele, wiele razy.
Czy czarne dziury na pewno istnieją?
Wątpliwości co do tego miał m.in. sam Stephen Hawking. Naukowiec w 2014 roku wezwał do przeglądu dotychczasowych teorii na temat czarnych dziur. Stwierdził wówczas, że niektóre założenia, związane m.in. z horyzontem zdarzeń, warto powtórnie zweryfikować.
Co zamiast czarnych dziur zaproponował genialny astrofizyk? Zdaniem Hawkinga lepszym sformułowaniem jest "szara studnia grawitacyjna". Gdyby był złośliwy, mógłby jeszcze dodać: - Twierdzisz, że czarna dziura istnieje? No to pokaż mi jej zdjęcie!