Dziennikarz testuje na sobie granat Tasera [wideo]
Prawdziwy dziennikarz dla swojej pracy jest w stanie znieść naprawdę wszystko. Nawet jeśli jest to sprawdzenie na sobie działania nowej broni, używanej do unieszkodliwiania ludzi - bez zabijania ich. Przekonajcie się, oglądając załączone wideo.
05.04.2011 | aktual.: 11.03.2022 11:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawdziwy dziennikarz dla swojej pracy jest w stanie znieść naprawdę wszystko. Nawet jeśli jest to sprawdzenie na sobie działania nowej broni, używanej do unieszkodliwiania ludzi - bez zabijania ich. Przekonajcie się, oglądając załączone wideo.
Justin Rocket Silverman, reporter dziennika The Daily, pozwolił przetestować na sobie działanie podzespołów granatu Tasera. Pełna nazwa tego opisywanego już przez nas modelu to 40 mm HEMI (Human Electro-Muscular Incapacitation).
Test wiązał się z przyjęciem 50000-woltowego wstrząsu. Wartość ta, przy niskim natężeniu, nie zabija, jednak zmusza do skurczu praktycznie wszystkie mięśnie, sprawiając niesamowity ból i uniemożliwiając poruszanie się. Jedynym stosunkowo trwałym efektem zastosowania nowej broni są niewielkie oparzenia w miejscach, w które wbiły się igły. Oto jak przyjął to bohaterski pracownik gazety:
Shock and Ow: Daily Reporter Stands Up to Taser's 'Grenade'
Granaty 40 mm HEMI pasują do produkowanych obecnie wyrzutni granatów, więc jednostki policji wyposażone w miotacze puszek z gazem będą mogły użyć ich bez konieczności wymiany sprzętu. Połączenie takie pozwala na długotrwałe porażenie osoby oddalonej maksymalnie o 274 metry. Jak mówi cytowany przez The Daily Kevin Williams, dyrektor Taser International ds. programów rządowych i militarnych:
To gwarancja obezwładnienia z olbrzymiej odległości.