Krótka kariera opaski UP
Prawie miesiąc temu informowaliśmy Was o początku sprzedaży lifestyle’owego gadżetu, opaski UP firmy Jawbone. UP miała zrewolucjonizować rynek produktów poprawiających jakość i styl życia. Krytycy, którzy widzieli w UP narzędzie inwigilacji, powinni być zadowoleni. Opaska okazała się technicznym niewypałem.
10.12.2011 | aktual.: 11.03.2022 09:24
Prawie miesiąc temu informowaliśmy Was o początku sprzedaży lifestyle’owego gadżetu, opaski UP firmy Jawbone. UP miała zrewolucjonizować rynek produktów poprawiających jakość i styl życia. Krytycy, którzy widzieli w UP narzędzie inwigilacji, powinni być zadowoleni. Opaska okazała się technicznym niewypałem.
Wszystkim zainteresowanym technicznymi szczegółami, okolicznościami powstania oraz całą filozofią tego produktu, polecam mój poprzedni wpis o opasce UP. Patrząc na jego datę, łatwo dostrzec, że rynkowy żywot tego gadżetu dobiegł końca zaledwie po miesiącu. Stosunkowo szybka weryfikacja produktu. To, co jednak jest mimo wszystko zaskakujące, to przyczyna niepowodzenia.
Otóż nie był nią brak konsumenckiego zainteresowania. Powiedzmy sobie szczerze, opaska UP była nieźle sprofilowana rynkowo. Elektroniczny gadżet, kompatybilny i współdziałający z produktami Apple, zarazem fetysz dla wszystkich osób bezkrytycznie goniących za najnowszymi trendami. Na dodatek w tak modnej i popularnej niszy rynku, jak obszar nazywany w angielskim well-being, odnoszący się do jakości życia, dobrostanu, itd.
Opaska UP zawiodła całkowicie, jako urządzenie techniczne. Brzmi to wręcz niesamowicie i od razu nasuwa pytanie o metodologię testów wdrożeniowych w firmie Jawbone. Ale właśnie takie są fakty. Jawbone próbuje – na tyle, na ile jest to możliwe w tych okolicznościach – łagodzić rozmiary swej porażki. Podaje, że przez 4 tygodnie opaski UP zarejestrowały 3 miliardy kroków, ponad 300 lat snu i dane o setkach tysięcy posiłków. Rzeczywiście, robi wrażenie – Kloss, Stirlitz i Bond wymiękają.
Problem polega na tym, że działanie czujników i rejestratorów zamontowanych w opasce było czysto przypadkowe. Specjalista od marketingu dodałby jeszcze, że młodzieńczo zwariowane i spontaniczne. Niemniej opaski UP po prostu nie działały. Od wczoraj do końca grudnia trwa akcja przyjmowania reklamacji. Jest ona prowadzona na zasadzie No Questions Asked Guarantee, czyli bez zadawania zbędnych pytań. Inaczej pisząc, bezwarunkowo. Klienci w USA mogą albo otrzymać zwrot pieniędzy, albo bon o wartości 150 dol. (opaska kosztowała niecałe 110 dol.) na zakup innych produktów firmy Jawbone. Wszystko wraz z wyrazami ubolewania ze strony prezesa, Hosain Rahmana.
I tyle zostało z masowej inwigilacji. Choć uwaga! Jawbone nie wyklucza powrót UP na rynek, po technicznym dopracowaniu produktu.