Ludzie kontra drony. Jak bronić się przed latającymi intruzami? Szympansem z patykiem!
W starciu z dronami wcale nie jesteśmy bez szans. Jak się przed nimi bronić? Swoje zalecenia, dotyczące konfrontacji z latającymi intruzami przedstawiła nawet Al-Kaida.
13.10.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:03
Drony nad lotniskami
W lipcu tego roku doszło w Polsce do groźnego incydentu w pobliżu lotniska Chopina. Pisał o nim wówczas Adam Bednarek – w pobliżu podchodzącego do lądowania samolotu Lufthansy niebezpiecznie blisko znalazł się dron, pilotowany przez wyjątkowo niefrasobliwego operatora.
Choć w tym konkretnym przypadku dron znalazł się około 100 metrów od samolotu, to sednem jest tu nie tyle złamanie jakiegoś abstrakcyjnego przepisu, ale stworzenie zagrożenia życia dziesiątek czy setek pasażerów samolotu - normy bezpieczeństwa są w tym przypadku bardzo restrykcyjne.
Podobnych incydentów z niewielkimi dronami było w Polsce więcej, w tym dość intrygujący przypadek próby zrzucenia flary na lotnisko wojskowe w Balicach, co mediaworkerzy (nie przejdzie mi przez klawiaturę nazwanie tych nierzetelnych ludzi dziennikarzami) z różnych redakcji określili jako „zrzucenie ładunku wybuchowego”.
Warto również przypomnieć przypadki spoza granic Polski: wylądowanie dronem na trawniku Białego Domu, jednoczesne pojawienie się bezpilotowców w pobliżu kilku francuskich elektrowni atomowych czy zaalarmowanie paryskiej policji skoordynowaną akcją lotów w pobliżu ważnych dla państwa budynków.
Nowe zagrożenie
W ostatnim czasie drony były przedstawiane jako zagrożenie, któremu trudno przeciwdziałać. Nie jest to prawdą – przeciwdziałać można, a krótkotrwała bezradność różnych służb wynikała przede wszystkim z tego, że zjawisko jest nowe: o ile różne zdalnie sterowane modele istniały od dziesięcioleci, to ich pilotaż wymagał zazwyczaj pewnych umiejętności, a barierą była również cena i możliwości tego sprzętu.
Tanie i łatwo dostępne bezpilotowce, których pilotaż jest ułatwiony dzięki różnym układom elektronicznym, zniosły tę barierę. Latać może każdy, więc każdy lata – w tym również ci, którzy nigdy nie powinni mieć dostępu do czegoś bardziej skomplikowanego niż dwie metalowe kulki, a i tak jedną zepsują, a drugą zgubią.
Na szczęście istnieją już techniczne (odrębną kwestią jest prawo) sposoby, by przeciwdziałać latającym intruzom. Jak sobie z nimi radzić?
Laserem w drona
Rozwiązanie przedstawił niedawno Boeing, który opracował niewielki i prosty w obsłudze laser, zdolny do unicestwiania niewielkich, latających obiektów. Urządzenie o nazwie CLWS (Compact Laser Weapon System) jest bardzo precyzyjne – nawet w przypadku szybko poruszających się obiektów jest w stanie skierować wiązkę na wybrany element konstrukcyjny drona, a następnie po prostu – bez żadnych eksplozji - wypalić w nim dziurę.
Boeing’s Compact Laser Weapons System: Sets Up in Minutes, Directs Energy in Seconds
Urządzenie jest proste w obsłudze – do sterowania prototypem służy pad od Xboksa, a do tego, dzięki zminimalizowaniu liczby elementów wymagających serwisowania, ma być wyjątkowo tanie w eksploatacji – użytkownik będzie musiał zadbać jedynie o zasilanie.
Bez trudu możemy wyobrazić sobie takie zestawy umieszczone w okolicy lotnisk i zestrzeliwujące wszelkie kręcące się w pobliżu, latające zabawki. Można znaleźć tu analogię z autonomicznymi samochodami – problemem jest tu nie tyle technologia, co nie nadążające za nią prawo.
Inteligentne pociski
Odrębną kategorię stanowią bardziej tradycyjne metody: jeśli coś lata, to znaczy, że można to w jakiś sposób zestrzelić. Poza zwykłą bronią przeciwlotniczą powstają również wyspecjalizowane zestawy antydronowe, przeznaczone do niszczenia niewielkich, ruchliwych obiektów.
Extended Area Protection and Survivability.
Jednym z nich jest opracowany niedawno w Stanach Zjednoczonych wojskowy system o nazwie EAPS (Enhanced Area Protection and Survivability). Jest to 50-milimetrowy, inteligentny pocisk, który w określonym punkcie w przestrzeni wybucha, rażąc cel falą odłamków.
Czym EAPS różni się od zwykłego działa przeciwlotniczego? Zdaniem jego twórców, atutem tej broni jest precyzja i niskie koszty eksploatacji – inteligentne pociski przenoszą niewiele elektroniki, bo wszystkie obliczenia związane ze zniszczeniem celu dokonywane są na ziemi. Mimo tego mają być wyjątkowo skuteczne, rażąc cel odłamkami ze stopu tantalu i wolframu. EAPS ma zapewnić ochronę m.in. przed pociskami moździerzowymi, rakietami, a także dronami.
Zakłócanie łączności: polski system SafeSky
Niszczenie sprzętu to jednak ostateczność. Znacznie ciekawszym pomysłem wydaje się brytyjskie rozwiązanie o nazwie AUDS (Anti-UAV Defence System), nazwane przez komentatorów działem radiowym.
AUDS - Anti-UAV Defence System (11 May 2015)
Działanie tego sprzętu sprowadza się do zakłócania komunikacji drona i bezpiecznego sprowadzenia go na ziemię. Chodzi o to, aby urządzenia nie spadały z nieba jak wielkie kamienie, tylko w bezpieczny sposób lądowały bez wyrządzania szkód. Twórcy urządzenia starają się o objęcie ich rozwiązań ochroną patentową, a testy systemu – prowadzone m.in. we Francji i Wielkiej Brytanii – wykazały jego skuteczność. Zasiąg przechwytywania dronów ma sięgać do 8 kilometrów.
Podobne rozwiązanie powstaje również w Polsce, ale – ze względu na skalowalność – może zainteresować nie tylko różne instytucje czy służby, ale również prywatnych użytkowników. Projekt o nazwie SafeSky ma automatycznie wykrywać pojawienie się dronów, przekazywać informacje o nich do odpowiednich służb, a także umożliwić przechwycenie intruza i zmuszenie go do bezpiecznego lądowania. Całe zdarzenie i podejmowane działania mają być przy tym rejestrowane, dokumentując przebieg incydentu.
Niestety, w obu przypadkach brakuje wielu danych, które pozwoliłyby ocenić skuteczność takiego rozwiązania np. w przypadku szyfrowanej komunikacji czy nietypowego, albo modyfikowanego oprogramowania.
Łowcy dronów
Są jednak prostsze sposoby, którym również nie sposób odmówić skuteczności. Przykładem może być Drone Munition, czyli antydronowa amunicja do strzelb, oferowana przez firmę Snake River. Czym różni się od zwykłej amunicji, jaką każdy Amerykanin może kupić w sklepie? Niczym – to tylko chwyt marketingowy, a podkreślanie, że bezołowiowa amunicja jest szczególnie skuteczna w niszczeniu elektroniki urąga rozumowi na tyle, że darujmy sobie rozwijanie tego wątku.
Pewnie znajdą się jednak klienci, gotowi zapłacić za tego typu gadżety. Choć nerwowy Amerykanin, William H. Merideth z Hillview w Kentucky, został skazany za zestrzelenie drona przelatującego nad jego posesją, to np. miasteczko Deer Tail w Kolorado postanowiło zarabiać, oferując licencje łowcy dronów.
System wczesnego ostrzegania
Zostawmy jednak Amerykę i jej osobliwości. Jak przed dronami ma się bronić zwykły Polak? Poza wspomnianym systemem SafeSky nie mamy, niestety, wielkiego pola manewru. Zestrzeliwanie dronów może zdobyć poklask na Wykopie, ale nawet pomijając dostępność broni, jest – w świetle polskiego prawa – pomysłem po prostu głupim, powodującym dla strzelającego więcej szkód, niż pożytku, co podkreśla Rafał Kuchta z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Aby posiadacz nieruchomości mógł zastosować obronę konieczną, poza zaistnieniem samowolnego naruszenia muszą być spełnione dalsze warunki. Przede wszystkim, zgodnie z nazwą, obrona konieczna jest dopuszczalna jedynie wtedy, gdy jest niezbędna w celu odparcia zamachu zagrażającego posiadaniu nieruchomości. Można zaryzykować stwierdzenie, że taka sytuacja wystąpi w przypadku dronów dość rzadko, bowiem wystarczające może się okazać zwrócenie uwagi operatorowi drona, a w skrajnych przypadkach wezwanie odpowiednich służb.
(...) Należy też pamiętać, że obrona konieczna ma zapobiegać naruszeniu, dlatego jest dopuszczalna jedynie w czasie i miejscu jego trwania (równocześnie). Uszkodzenie maszyny, która już opuściła teren nieruchomości (np. odlatującej), może zostać uznane za przekroczenie granic obrony koniecznej (tzw. eksces), podobnie jak działanie z nadmiernym wyprzedzeniem, jeszcze przed zaistnieniem zamachu.
Problematyczne w świetle prawa może okazać się również zakłócanie łączności, więc – na razie – pozostaje nam przede wszystkim prewencja. Pomoże w tym rozwiązanie o nazwie Personal Drone Detection System.
Nazwa brzmi całkiem nieźle, ale gdy już przebijemy się przez marketingową nowomowę, okaże się, ze antydronowy system wczesnego ostrzegania to w praktyce po prostu wykrywacz nadajników radiowych, pozwalający na określanie ich płożenia w przestrzeni, a zatem metoda daleka od doskonałości.
Rady talibów
Co nam zatem pozostaje? Rozwiązania pozostaje szukać u tych, dla których dron oznacza nie tyle naruszenie prywatności, co ryzyko utraty życia. W związku z zagrożeniem ze strony bezzałogowców talibowie opracowali bowiem specjalny poradnik, jak radzić sobie z nimi radzić.
Oprócz typowo wojskowych wskazówek, dotyczących np. optymalnego rozmieszczenia strzelców, zwiększającego szanse na zniszczenie drona, znalazły się tam wskazówki bardziej uniwersalne – korzystanie z zacienionych miejsc pod koronami drzew, używanie palonych opon do tworzenia zasłony dymnej czy unikanie stosowania łączności radiowej.
Wartym uwagi fragmentem jest również ten o starym sprzęcie elektronicznym, który dzięki silnemu polu elektromagnetycznemu może zakłócać komunikację dronów.
Szympans z patykiem
W praktyce nie mamy jednak wielkiego pola manewru – niszczenie latających intruzów może przynieść nam sporo problemów, a palenie przed domem opon raczej nie spodobałoby się naszym sąsiadom. Pozostaje jedynie chować się przed wścibskimi kamerami i powiadamiać o incydentach odpowiednie służby.
Jesteśmy zatem całkiem bezbronni? Niekoniecznie. Wystarczy kupić sobie sokoła albo barana, bo kwestii radzenia sobie z latającymi intruzami zwierzęta okazują się zaskakująco skuteczne. Zabójcza broń antydronowa? Szympans z patykiem. Zobaczcie sami!