Niezwykłe konstrukcje [cz. 12]. Orbitalny bombowiec X‑20 Dynasoar
06.10.2012 14:15, aktual.: 10.03.2022 12:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Promy kosmiczne kojarzą się powszechnie z amerykańskim programem Space Shuttle, jednak zanim słynne wahadłowce NASA rozpoczęły służbę, prowadzono prace nad zupełnie innym projektem. Był nim kosmiczny bombowiec, który – podobnie jak niemiecki Silbervogel – miał posłużyć do atakowania z orbity celów naziemnych.
Promy kosmiczne kojarzą się powszechnie z amerykańskim programem Space Shuttle, jednak zanim słynne wahadłowce NASA rozpoczęły służbę, prowadzono prace nad zupełnie innym projektem. Był nim kosmiczny bombowiec, który – podobnie jak niemiecki Silbervogel – miał posłużyć do atakowania z orbity celów naziemnych.
Od Peenemünde do laboratoriów Bella
Walter Dornberger miał wiele powodów do zadowolenia. Zaledwie pięć lat wcześniej ryzykował życie, wymykając się z wielokrotnie bombardowanego ośrodka badawczego w Peenemünde . Prawdopodobnie nie miał wówczas na sobie munduru Generalmajora Wehrmachtu i wolał się nie wyróżniać. W obliczu przegranej wojny kluczowy, obok Wernhera von Brauna, niemiecki konstruktor broni rakietowej był niezwykle cennym łupem wojennym dla każdego ze zwycięskich aliantów.
X-20 Dynasoar
Dornberger miał szczęście. Choć nie zostało to jednoznacznie potwierdzone, prawdopodobnie jego podróż do Austrii została przerwana i na terenie Czechosłowacji aresztowali go żołnierze z 3 Armii generała Pattona. Niemiecki oficer został następnie przekazany Brytyjczykom, którzy w ramach operacji Backfire ściągali wówczas z całej Europy naukowców, sprzęt i wiedzę, związaną z technologią rakietową.
Po przesłuchaniach, związanych z zarzutami o wykorzystywanie niewolniczej pracy robotników przymusowych, Dornberger trafił do obozu jenieckiego w południowej Walii. Dwa lata później przetransportowano go do Stanów Zjednoczonych – operacja Paperclip trwała wówczas w najlepsze i za Ocean przenoszono najcenniejszy łup wojenny – niemieckich naukowców.
Po pięciu latach od zakończenia wojny Walter Dornberger mógł gratulować swojemu szczęściu. Nie tylko nie zginął w bombardowanym Peenemünde, ale dostał intratną posadę w Bell Aircraft. Razem ze swoim niemieckim kolegą, Krafftem Ehricke’em, rozpoczął wówczas prace nad rozwinięciem i urzeczywistnieniem koncepcji innego niemieckiego konstruktora. Pod skrzydłami amerykańskiego lotnictwa wojskowego niemieccy naukowcy podjęli prace nad nowym wcieleniem, opracowanego przez Eugena Sängera, bombowca orbitalnego Silbervogel.
Pierwszy, załogowy program kosmiczny w Stanach Zjednoczonych
W jednym z dokumentów określono go nazwą Dynasoar (często spotykana jest również pisownia Dyna Soar), pod którą krył się „Hipersoniczny Strategiczny System Uzbrojenia”. Dynasoar miał być następcą rozwijanego w tym czasie samolotu X-15. Jednocześnie był to pierwszy, załogowy program kosmiczny rozpoczęty w Stanach Zjednoczonych.
Założono, że prace nad nową maszyną zostaną podzielone na trzy etapy. W pierwszym, do 1965 roku miał powstać samolot o osiągach porównywalnych z X-15, jednak o znacznie większym potencjale modernizacyjnym i możliwościach praktycznego zastosowania.
Kolejnym etapem miało być skonstruowanie do 1969 roku maszyny o zasięgu ponad 10 tys. km i prędkości lotu, przekraczającej 5,5 km/s – ta wersja kosmicznego samolotu miała być wykorzystywana operacyjnie. Choć przewidywano dla niej również rolę nosiciela bomb atomowych (o celności rzędu 900 metrów), pierwszorzędnym zadaniem było prowadzenie rozpoznania podczas automatycznego przelotu nad Związkiem Radzieckim – zadanie pilota miało sprowadzać się do lądowania i nadzoru nad automatyczną aparaturą pokładową.
Dynasoar – samolot skuteczniejszy od rakiet
Miały się tam odbywać wszelkie przygotowania przedstartowe – samolot z pilotem miał być umieszczony na rakiecie nośnej, a bezpośrednio przed misją winda wynosiłaby platformę startową na powierzchnię. Po starcie z zachodniego wybrzeża samolot miał przelatywać nad ZSRR, a po wykonaniu zadania lądować na wschodnim wybrzeżu Ameryki lub w miejscu startu. W samolocie nie przewidziano miejsca na koła - X-20 Dynasoar miał lądować na trzech wysuwanych płozach.
Jakie było główne zadanie, stawiane przed taką maszyną? Pod koniec lat 50 zakładano, że do połowy lat 70. lat rakiety międzykontynentalne nie zapewnią celności, wymaganej do zniszczenia szczególnie ważnych – a zatem dobrze chronionych i wymagających precyzyjnego trafienia – celów. Co więcej, lot rakiet balistycznych był łatwy do śledzenia, a w przypadku X-20 Dynasoar szacowano, że wykrycie samolotu nastąpi około 3 minuty przed atakiem.
Samolot dawał również możliwość przerwania ataku nawet w ostatnim momencie lub zmiany celu w czasie misji. Kolejnym argumentem, przemawiającym na korzyść X-20 Dynasoar, była wyższa od planowanych satelitów szpiegowskich szczegółowość zdjęć oraz możliwość znacznie szybszego przeprowadzenia rozpoznania.
W tamtym czasie o bezprzewodowej transmisji materiałów szpiegowskich można było tylko pomarzyć – zasobnik z fotografiami był zrzucany z orbity i trzeba było organizować misję, której zadaniem było przejęcie opadającego na ziemię, cennego ładunku. Na poniższym zdjęciu, zrobionym 19 sierpnia 1960 roku, widać przechwycenie kapsuły, zrzuconej przez satelitę Discoverer 14.
Wojsko kontra NASA
Dość szybko doszło jednak do pierwszych zgrzytów. Jeszcze w 1958 roku z inicjatywy prezydenta Eisenhowera NASA rozpoczęła program Mercury. Szybko okazało się, że w wielu kwestiach militarny program Dynasoar i cywilny Mercury dublują się. Pojawiły się naciski, by Dynasoar sprowadzić jedynie do testów technologii, potrzebnej do lotów suborbitalnych. Mimo tego wojskowym udało się zachować dotychczasowy, militarny charakter programu i na pewien czas uchronić go przed cięciami budżetowymi.
Rozpoczęto również rekrutację personelu – w pierwszej szóstce przyszłych pilotów samolotu znalazł się m.in. Neil Armstrong. Dynasoar nie miał jednak szczęścia. Ambicje NASA, jak również brak zgody co do konkretnych celów, stawianych przed kosmicznym samolotem spowodowały, że sklasyfikowano go w końcu nie jako program rozwoju nowej broni, ale jako projekt eksperymentalny, o czym świadczy nadana mu nazwa X-20.
Co gorsza, amerykański Departament Obrony zaczął skłaniać się ku pomysłowi, by w niedalekiej przyszłości rozpocząć budowę własnej stacji kosmicznej, a szybki rozwój broni rakietowej stawiał pod znakiem zapytania sens tworzenia coraz mniej perspektywicznej maszyny.
Lotnictwo nie zamierzało jednak poddać się bez walki. Próbowano ratować coraz bardziej marginalizowany projekt, przedstawiając koncepcję przekształcenia go w pełnoprawny prom kosmiczny. Wersja o nazwie X-20X miała zabierać, poza pilotem, czterech pasażerów i ładunek i mieć możliwość dokowania do stacji orbitalnej (zobaczcie niezrealizowane projekty stacji kosmicznych). Planowano również przystosowanie X-20 do długich lotów - Dynasoar miał zyskać możliwość wielotygodniowego orbitowania.
Niestety, działania te nie przyniosły zamierzonego efektu - możliwości, związane z realizowanym przez NASA programem Mercury i rozpoczętym w 1962 roku programem Gemini zapowiadały się znacznie bardziej obiecująco, a zainteresowanie wojska zaczęło coraz bardziej koncentrować się na broni rakietowej.
10 grudnia 1963 roku, kilka miesięcy przed pierwszym, ślizgowym lotem prototypu, który miał zostać zrzucony z samolotu B-52, Sekretarz Obrony Robert McNamara podpisał się pod decyzją o zakończeniu projektu.
Mimo tego prace nad kosmicznym samolotem nie poszły na marne. Zebrane podczas nich doświadczenia wykorzystano w rozpoczętym po kilku latach programie STS – Space Transportation System, którego rezultatem była seria promów kosmicznych Space Shuttle.
Na następnej stronie znajdziecie szkice i wizualizacje różnych wariantów X-20 Dynasoar.
X-20 Dynasoar - zdjęcia
Od lewej: projekt Bomi, ROBO, ROBO z dodatkowymi silnikami, Dynasoar z rakietą Titan I i Titan II
Planowane rakiety nośne dla Dynasoar: od lewej Titan I, Titan C, Saturn I, Titan 3, Phoneix
Źródło: NASA Space Flight • Kosmonauta • Encyclopedia Astronautica • Discovery