Obcy nie odpowiadają, bo już nie żyją. A my będziemy następni

Obcy nie odpowiadają, bo już nie żyją. A my będziemy następni

Zdjęcie obcego pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie obcego pochodzi z serwisu Shutterstock
Łukasz Michalik
02.02.2016 09:19, aktualizacja: 14.04.2016 10:51

Dlaczego, mimo licznych prób i lat poszukiwań nie udaje się nam znaleźć dowodów na istnienie pozaziemskich cywilizacji? Wyjaśnienie może okazać się mało optymistyczne.

„Gdzie oni są?”

Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Pytanie, nad którym od lat głowią się przedstawiciele różnych dziedzin ciągle pozostaje bez odpowiedzi. Nawet najwięksi entuzjaści istnienia pozaziemskich cywilizacji muszą przyznać, że do tej pory nie udało się znaleźć wiarygodnego, weryfikowalnego dowodu na ich istnienie.

Choć zbadaliśmy jedynie bardzo mały fragment Kosmosu, to ten fragment wydaje się – przy obecnie stosowanych metodach badawczych – cichy i pusty.

Problem w tym, że szacunkowe prawdopodobieństwo istnienia pozaziemskich cywilizacji wydaje się wysokie: nawet, gdy przyjmiemy dość restrykcyjne założenia, dotyczące możliwości powstania rozwoju życia, to – przy niewyobrażalnie wielkiej liczbie planet – bardzo wiele z nich te założenia spełnia.

Życie w Kosmosie

Platforma EXPOSE z próbkami
Platforma EXPOSE z próbkami© Fot. ESA

Warto również uwzględnić fakt, że życie może istnieć również w warunkach, które wydają się nam skrajnie nieprzyjazne. Dowiodło tego niedawne doświadczenie, polegające na umieszczeniu na zewnątrz międzynarodowej stacji kosmicznej próbek ziemskich grzybów i porostów.

Próbki zostały umieszczone na specjalnej platformie o nazwie EXPOSE-E, której zadaniem było symulowanie warunków, panujących na Marsie: zarówno ekstremalnie rzadkiej atmosfery, znacznych wahań temperatur, jak i – dzięki odpowiednim filtrom – promieniowania, zbliżonego do tego, z jakim mamy do czynienia na powierzchni Czerwonej Planety.

Okazało się, że wystawione na działanie takich warunków, żywe organizmy, zniosły eksperyment zaskakująco dobrze – 60 proc. próbek przetrwało w nienaruszonym stanie, nie stwierdzono również zmian w DNA, a wypływające z badania wniosku sugerują, że te same organizmy miałyby szansę przetrwać również na powierzchni Marsa.

Mamy zatem przesłanki by sądzić, że życie powinno być w Kosmosie zjawiskiem powszechnym. Według naszej aktualnej wiedzy – nie jest. Tę sprzeczność dostrzegł już w latach 50. XX wieku włoski fizyk i laureat nagrody Nobla, Enrico Fermi, który zadał słynne pytanie „Gdzie oni są””, zawierające sedno tzw. paradoksu Fermiego, zestawiającego wysokie prawdopodobieństwo występowania życia z brakiem śladów, że gdzieś poza Ziemią zdołało się rozwinąć

Zdjęcie mrówek pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie mrówek pochodzi z serwisu Shutterstock

Paradoks Fermiego

Istnieje wiele prób wytłumaczenie tego paradoksu. Najbardziej pesymistyczne zakładają, że żadnych obcych cywilizacji po prostu nie ma. Najbardziej radykalna głosi, że Ziemia jest jedynym miejscem we Wszechświecie gdzie kiedykolwiek powstało życie. Mniej ortodoksyjne sugerują, że życie wprawdzie gdzieś istniało, ale z różnych powodów zostało wyeliminowane.

Są również teorie, godzące istnienie Obcych z brakiem dowodów na ich obecność. Choćby ta opisana przez braci Strugackich w książce „Piknik na skraju drogi”.

Chodzi w niej o to, że być może obce cywilizacje istnieją, a nawet odwiedzają naszą planetę, ale jesteśmy zbyt prymitywni, by w ogóle dostrzec ten fakt albo poprawnie zinterpretować istniejące ślady.

To mniej więcej tak, jakby mrówki próbowały pojąć sens i naturę śmieci, pozostawionych przez ludzi, biesiadujących na trawniku: ani mrówki nie są w stanie zrozumieć, co się tam wydarzyło, ani bawiący się ludzie nie mają żadnego powodu, by próbować porozumiewać się z mrówkami.

Wizualizacja kosmicznej katastrofy pochodzi z serwisu Shutterstock
Wizualizacja kosmicznej katastrofy pochodzi z serwisu Shutterstock

Życie powstaje i ginie

Ciekawie, choć mało optymistycznie prezentuje się próba wytłumaczenia paradoksu Fermiego na podstawie obserwacji ziemskiego życia. Podjęła ją grupa badaczy z Narodowego Uniwersytetu Australijskiego.

Ich zdaniem nawet, jeśli życie gdzieś w Kosmosie się pojawia, to szybko ginie. Zakładają, że kilka miliardów lat temu życie mogło istnieć zarówno na Ziemi, jak na Wenus i na Marsie, ale te dwie ostatnie planety były zbyt niestabilne, by zapewnić warunki nie tylko do powstania, ale i do przetrwania życia.

Zdaniem badaczy konieczne jest wytworzenie cyklu obiegu pary wodnej i dwutlenku węgla, dającego w konsekwencji pewną stabilność i warunki do dalszego rozwoju życia. Co więcej, udział w tworzeniu takich warunków może mieć samo życie, którego istnienie może przyczyniać się do stabilizacji klimatu. Niestety, życie rzadko rozwija się wystarczająco szybko, by uzyskać wpływ na emisję i pochłanianie gazów cieplarnianych i – pośrednio – na stabilizację klimatu.

Zakładając słuszność takiego rozumowania możemy uważać się za wyjątkowych szczęśliwców. Z drugiej strony wyjaśnienie paradoksu Fermiego wydaje się dość ponure: w Kosmosie jest pełno życia, jednak jest ono zbyt ulotne, by pozostawiło po sobie wyraźne, możliwe do odkrycia i badania ślady.

Co zostanie po nas, gdy wypalające się Słońce w końcu zniszczy naszą niewielką planetę?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)