Współczesny rasizm. Internet wcale nie jest dla wszystkich!

Współczesny rasizm. Internet wcale nie jest dla wszystkich!

Cyfrowy rasizm niekoniecznie musi polegać na obrażaniu
Cyfrowy rasizm niekoniecznie musi polegać na obrażaniu
Adam Bednarek
18.05.2014 23:21, aktualizacja: 10.03.2022 11:17

Co jakiś czas słychać hasła, według których Internet to już jedyne „miejsce” na ziemi, w którym paszport nie obowiązuje. Nieważne skąd jesteś, w Sieci nie ma to żadnego znaczenia. Naprawdę?

Tak uważa między innymi Daniel Maikowski, autor tekstu opublikowanego w serwisie Gazeta Prawna. Czytamy: „Wirtualną przestrzeń uznajemy często za jeden z ostatnich bastionów wolności. To miejsce, w którym każdy z nas traktowany jest w taki sam sposób – bez względu na narodowość, wykształcenie czy sytuację materialną”.

Taki pogląd to w Sieci rzecz normalna. Podobnie jest zresztą z hasłem „internet jest niezależny i wolny”. Albo ja mam dostęp do jakiegoś innego internetu, albo wielu żyje w pięknej, ale jednak iluzji.

Nur für Deutsche

Obraz

Wiecie, że będąc graczem z Polski można wylecieć z niemieckiego serwera? Administrator, widząc skąd jesteśmy, może wyrzucić nas z gry. Zresztą nie tylko nas, bo podobny problem mają izraelscy gracze. A do tego dochodzą obelgi. Olaf Szewczyk na blogu Jawne Sny pisał o antysemickich hasłach, ale przecież obrażani są pewnie wszyscy. Tylko ze względu na narodowość.

To tylko internetowa chuliganka? Na głupków można przymknąć oko? Pewnie tak, ale przykładów na sieciowy rasizm jest więcej.

Polaku, nie posłuchasz

Na Spotify może zdarzyć się tak, że nie posłuchacie jakiejś płyty albo poszczególnych utworów. Wyświetla się wówczas napis: „ten kawałek jest niedostępny w twoim regionie”. Podobne komunikaty widziałem też na YouTube.

Podobno to kwestie związane z umowami licencyjnymi. Dystrybutor się nie dogadał, a ja nie mogę słuchać. Tylko czy to odpowiednie tłumaczenie?

Obraz
© JawneSny.pl

Fakt jest taki: nie mogę obejrzeć materiału albo posłuchać piosenki tylko dlatego, że urodziłem się w danym regionie. Zgodzimy się, że jestem dyskryminowany, prawda? Mieszkam w Polsce, a w „ogólnodostępnej” sieci nie mogę zobaczyć czegoś, co ogląda Brytyjczyk czy Amerykanin.

Obraz

Tak samo jest z promocjami. Rozumiem, że dla niektórych sklepów problemem jest wysyłka do Polski. Jednak w cyfrowej dystrybucji żadnych granic nie ma. Teoretycznie, bo czasami czytamy: „ta gra nie jest dostępna w twoim regionie”.

PlayStation Network, Steam, Xbox Live – nie ma różnicy, wszędzie możemy nie dostać gry tylko dlatego, że mieszkamy w Polsce. Brytyjczyk może, ktoś znajdujący się w naszym kraju – nie. Pamiętacie, jak niedostępny był u nas Xbox Live, więc musieliśmy zakładać konta na inny kraj? Zresztą, jeżeli zapomnieliście, to premiera Xbox One Wam przypomniała. Teraz jest podobnie.

Inni mają lepiej

A aplikacje na PlayStation 4? Brytyjczycy mają ponad dwadzieścia, my – zero. Może i to wina polskiego oddziału Sony, że nie dogadał się z polskimi dostawcami usług, ale czemu nie możemy oglądać tego samego, co np. Brytyjczycy albo Niemcy? Jesteśmy w innym internecie?

Obraz

Wiem, wiem – sprawy biznesowe, kwestie licencyjne, umowy pomiędzy dystrybutorami. Jednak skoro tak jest, to nie oszukujmy się, że w Internecie każdy ma takie same prawa i traktowany jest w taki sam sposób. Nie, nie jest – i dowodem na to jest fakt, że nie możemy skorzystać z głupiej aplikacji albo promocji.

Pewnie, że inni mają jeszcze gorzej. Jednak jak śpiewał Kazik, są tacy, którym jest lepiej. Tylko dlatego, że urodzili się w „lepszym” regionie. Tak było, jest i będzie. A Sieć tej różnicy nie zniweluje. Nawet nie ma zamiaru.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)