Ufasz GPS-owi? Amerykanie już nie ufają. Wracają stare gadżety: sekstant i mapa

Ufasz GPS-owi? Amerykanie już nie ufają. Wracają stare gadżety: sekstant i mapa23.10.2015 09:22
Zdjęcie starego sprzętu nawigacyjnego pochodzi z serwisu Shutterstock

Co się stanie gdy nawigacja GPS przestanie nagle działać? Zamiast rozpaczać i załamywać ręce, warto nauczyć się czegoś, co się nigdy nie zepsuje: astronawigacji.

Najlepszy przyjaciel kierowcy

To zadziwiające, jak szybko nawigacja samochodowa stała się standardem. Niezależnie od tego, czy korzystamy z dedykowanego urządzenia, smartfonowej aplikacji czy z nawigacji dostarczonej przez producenta auta, wystarczyło kilkanaście lat, by GPS stał się jednym z najlepszych przyjaciół kierowcy.

Zdjęcie samochodowej nawigacji GPS pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie samochodowej nawigacji GPS pochodzi z serwisu Shutterstock

Zalety podręcznej nawigacji są oczywiste, ale ten sprzęt ma również swoje złe strony: często polegamy na nim nadmiernie i gdy z jakiegoś powodu nie jest w stanie dalej nas prowadzić, okazuje się, że nie mamy pojęcia gdzie się aktualnie znajdujemy.

Popularne są również anegdoty o nieszczęśnikach, którzy bezmyślnie ufając GPS-owi kończyli w stawach, budynkach czy nawet w innych, niż początkowo planowali, krajach. Zostawmy jednak żarty i pastwienie się nad nieuważnymi kierowcami na boku. Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby nagle GPS przestał działać?

Skąd się wzięła nawigacja satelitarna?

Warto w tym miejscu przypomnieć, że nawigacja satelitarna nie jest wcale nowym wynalazkiem. Jak niemal wszystko, co w technologii ważne, powstała na potrzeby wojska. Jej wczesną wersję stosowano już od lat 60., kiedy to służyła do szybkiego i niezależnego od warunków zewnętrznych określania pozycji okrętów na morzu, co było niezbędne do właściwego wycelowania rakiet, odpalanych z okrętów podwodnych.

Start rakiety Trident II
Start rakiety Trident II

Co więcej, własny system nawigacyjny rozwijały w tamtym czasie niezależnie od siebie amerykańska marynarka, lotnictwo i armia, mnożąc byty ponad miarę – powstały wówczas systemy nawigacji NAVSAT/Transit, MOSAIC (Mobile System for Accurate ICBM Control), lotniczy 621B czy SECOR (Sequential Collation of Range). Własne systemy o nazwach CYKLON i CYKADA rozwijali również Rosjanie. (więcej o historii nawigacji satelitarnej znajdziecie w artykule „Nie tylko GPS. Stare i nowe systemy nawigacji satelitarnej”)

Z czasem Amerykanie zaczęli ujednolicać nawigację satelitarną, budując – od końca lat 70. – znany nam GPS, który zaczął służyć zarówno armii, jak i cywilom – o szybkim udostępnieniu nawigacji dla zastosowań cywilnych zdecydowało zestrzelenia przez Rosjan cywilnego Jumbo Jeta z 269 osobami na pokładzie. Do tej tragedii doszło, ponieważ piloci pasażerskiego samolotu popełnili błąd nawigacyjny i naruszyli radziecką przestrzeń powietrzną.

GPS nie tylko dla wojska

O ile wojsko miało jednak do dyspozycji precyzyjne wskazania, to sygnał udostępniany cywilom był poddany zakłócaniu o nazwie SA (Selective Availability). Ograniczało to dokładność wskazań do 100 metrów, z czego zrezygnował dopiero amerykański prezydent Bill Clinton w 2000 roku.

Zdjęcie satelity pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie satelity pochodzi z serwisu Shutterstock

Udostępnienie precyzyjnej nawigacji dla wszystkich zaowocowało szybkim rozwojem cywilnych gadżetów, służących wskazywaniu pozycji, a pośrednio przyczyniło się również do powstania geocachingu – zabawy, polegającej na ukrywaniu i poszukiwaniu pojemników, do których trzeba dotrzeć znając jedynie ich współrzędne geograficzne.

Co istotne, GPS nie jest jedynym, działającym obecnie systemem nawigacji satelitarnej. Rosjanie rozwijają własny GLONASS, a poza nim istnieją również inne, lokalne systemy, jak Galileo, chiński BeiDou, indyjski IRNSS czy rozwijany przez Japonię QZSS.

Wojna w Kosmosie

Problem polega na tym, że nawigacja satelitarna nie jest bez wad. I nie chodzi to nawet o koszty działania, oceniane w przypadku GPS-u na co najmniej miliard dolarów rocznie – to normalne, że satelity zużywają się, ulegają różnym awariom, a ich flotę trzeba serwisować i co pewien czas uzupełniać.

Odpalenie rakiety antysatelitarnej ASM-135 ASAT, Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons
Odpalenie rakiety antysatelitarnej ASM-135 ASAT
Źródło zdjęć: © Fot. Wikimedia Commons

Realnym problemem jest coś innego: obawa, że w przypadku jakiegoś poważnego konfliktu zbrojnego przeciwnik będzie w stanie zniszczyć znajdujące się na orbicie satelity albo zakłócić przesyłany przez nie sygnał.

Problem jest znany od dawna. Już w latach 60. Rosjanie prowadzili testy bojowych stacji kosmicznych Ałmaz, wyposażonych w działka, pozwalające na walkę w Kosmosie. Obecnie testowane są również inne rozwiązania, jak np. wojskowe satelity, zdolne do gwałtownego (jak na kosmiczne warunki) manewrowania i wyposażone w różne manipulatory. Kluczowym zagrożeniem okazał się jednak rozwój technologii rakietowej – obecnie co najmniej kilka państw dysponuje systemami zdolnymi do niszczenia krążących na orbicie satelitów.

Program ALASA

Jak się przed tym zabezpieczyć? Jednym ze sposobów jest opracowanie rozwiązań, pozwalających na szybkie i tanie uzupełnianie niszczonej na orbicie floty.

Działanie GPS-u zapewnia flota 31 satelitów, Źródło zdjęć: © Fot. Space.com
Działanie GPS-u zapewnia flota 31 satelitów
Źródło zdjęć: © Fot. Space.com

Przykładem tego kierunku jest min amerykański program ALASA, pozwalający na wynoszenie na orbitę ładunków przy pomocy miniaturowych rakiet, startujących spod skrzydeł zwykłych, seryjnych samolotów. Na razie jego planowane możliwości ograniczają się jednak jedynie do dostarczania niewielkich ładunków na niską orbitę.

Nawet, jeśli satelity przetrwają konflikt, to ich wartość będzie dyskusyjna – przeciwnik może bowiem celowo zakłócać ich sygnał, fałszując wskazania. Aby t nastąpiło, nie trzeba nawet wojny – wystarczy grupa cyberprzestępców, która z jakiegoś powodu będzie chciała zakłócić wskazania GPS-u. Co wtedy?

Astronawigacja: stara i niezawodna

Ratunku należy szukać w sztuce znanej od tysiącleci astronawigacji. Warto przy tym pamiętać, że choć nawigacja na podstawie położenia ciał niebieskich była znana od bardzo dawna, to sztuka ta rozwinęła się i osiągnęła swoją świetność dopiero w nowożytnej Europie. Było to możliwe dzięki opracowaniu dokładnych zegarów, które były w stanie nie tylko precyzyjnie wskazać czas, ale również przetrwać trudy morskich podróży (więcej na ten temat znajdziecie w artykule „Spójrz na zegarek i popatrz na Słońce. Nawigacja przed epoką GPS-u”).

Zdjęcie sekstantu, mapy i kompasu pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie sekstantu, mapy i kompasu pochodzi z serwisu Shutterstock

Metoda, znana Kolumbowi, piratom pokroju Drake’a czy flocie admirała Nelsona pozwala na osiągnięcie dokładności rzędu 1 mili morskiej, a w idealnych warunkach – teoretycznie - nawet do 180 metrów. Choć wymaga nieco czasu, umiejętności i zastosowania odpowiednich instrumentów, jak sekstant czy zegarek, to ma nad GPS-em i innymi systemami nawigacji satelitarnej jedną, kluczową przewagę: jest całkowicie odporna na przeciwdziałanie przeciwnika.

O ile satelity można zniszczyć, a sygnał radiowy zakłócić lub sfałszować, gwiazdy pozostają na razie poza zasięgiem ewentualnych szkodników. Dlatego, gdy wszystko inne zawiedzie, nawigacja w starym stylu będzie nadal dostępna.

I z tego właśnie powodu Amerykanie, po trwającej od 2006 roku przerwie, postanowili wrócić do uczenia przyszłych marynarzy astronawigacji. Jak widać technologia może i ułatwia życie, ale tam, gdzie potrzebna jest 100-procentowa pewność, niezastąpione okazują się stare, sprawdzone metody.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.