Microsoft chce, by Kinect rozpoznawał nastrój użytkownika. Po co?
Kinect okazuje się bardzo wszechstronnym urządzeniem. Jego zastosowania wykraczają daleko poza pierwotną funkcję – sprzęt umożliwia m.in. kontrolę wagi astronautów czy odnajdywanie przedmiotów. Microsoft chce wzbogacić Kinecta o jeszcze jedną możliwość: rozpoznawanie emocji. Do czego może się to przydać?
14.06.2012 | aktual.: 10.03.2022 14:06
Kinect okazuje się bardzo wszechstronnym urządzeniem. Jego zastosowania wykraczają daleko poza pierwotną funkcję – sprzęt umożliwia m.in. kontrolę wagi astronautów czy odnajdywanie przedmiotów. Microsoft chce wzbogacić Kinecta o jeszcze jedną możliwość: rozpoznawanie emocji. Do czego może się to przydać?
Choć Microsoft opatentował swój pomysł jeszcze w 2010 roku, ujawniono go dopiero teraz. Firma chce rozpoznawać emocje użytkowników swoich produktów. Będzie to możliwe poprzez analizę sposobu, w jaki korzystamy z Sieci (zapytania w wyszukiwarce, sposób grania online czy treść maili), oraz dzięki odczytywaniu mowy ciała i grymasów twarzy, do czego przyda się Kinect.
Powstaje pytanie, po co firmie z Redmond takie informacje? Chcą sprawdzić, jak bardzo użytkownicy cieszą się, słysząc np. dźwięk uruchamianego Windowsa? Nic z tych rzeczy. Microsoft chce znać nasz stan emocjonalny, aby zaserwować dopasowane do niego reklamy.
Jak wynika z wniosku patentowego, użytkownicy w radosnym nastroju nie zobaczą reklam środków odchudzających – ponieważ są raczej zadowoleni ze swojego ciała, więc i tak ich nie kupią. Będą za to bardziej skłonni ulec namowom do zakupów takich jak egzotyczna wycieczka czy elektronika użytkowa. Na tej samej zasadzie smutni użytkownicy nie zobaczą reklam imprez, które mogłyby być dla nich irytujące.
Nowe możliwości otworzą się również przed wszelkiego rodzaju zdalną pomocą techniczną. Analizując zachowanie użytkownika, Kinect będzie mógł wskazać, czy klient jest zdenerwowany, czy usatysfakcjonowany uzyskaną pomocą.
Na razie nie wiadomo, czy i kiedy Microsoft wprowadzi swój patent w życie. Choć wizja śledzącego nasze zachowania szpiega wydaje się dość przerażająca, sądzę, że taka funkcja Kinecta może być przydatna również z punktu widzenia użytkownika.
Jeśli już muszę oglądać reklamy, wolę, aby prezentowały coś, co zainteresuje mnie choćby w minimalnym stopniu. Co o tym sądzicie?
Źródło: Dvice • The Atlantic • New Scientist