Renesans kaset magnetofonowych: trend na przekór cyfryzacji
Odradzająca się popularność płyt winylowych jest znanym i postępującym zjawiskiem. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że swoją rzeszę sympatyków wciąż mają kasety magnetofonowe. W jaki sposób przetrwały epokę internetu?
16.01.2017 | aktual.: 10.03.2022 08:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nośnik, który zrewolucjonizował branżę
Młodsi czytelnicy mogą fenomenu kaset nie pamiętać, natomiast starsi bez wątpienia darzą je niemałym sentymentem. Trudno bowiem odmówić im zasług w dziedzinie popularyzacji muzyki na tanich i łatwo dostępnych nośnikach fizycznych, które szczyt popularności osiągnęły u schyłku lat 80. Na margines zepchnęły je dopiero płyty kompaktowe.
Uwaga przemysłu muzycznego i większości słuchaczy przeniosła się więc na cyfrowe krążki, a po nich na pliki udostępniane w drodze płatnego streamingu. Jednocześnie świetnie radziła sobie nisza entuzjastów winylu, w ostatnich latach świętująca wyraźny wzrost sprzedaży tego rodzaju nośników z muzyką. Błędem jest jednak założenie, że czasy kaset magnetofonowych mamy za sobą.
Niepozorny trend przetrwał próbę czasu
Przez cały czas doskonale wiedziały o tym najmniejsze wytwórnie nagrań i nośników, obserwujące stabilne i trwałe wyniki sprzedażowe. Szczególnie ciekawym rynkiem są pod tym względem Stany Zjednoczone, gdzie od co najmniej dekady analogowy nośnik popularyzowały kapele undergroundowe i eksperymentalne, a później również inne, grające indie rocka.
Zaskakującym fenomenem zainteresowały się wkrótce najważniejsze tytuły branżowe i ekonomiczne (m.in. "Rolling Stone" i "Forbes"), zapewniając trendowi jeszcze większy rozgłos. W roku 2013 zainteresowanie postanowiły spieniężyć również sklepy, organizując od tego czasu dedykowane kasetowym premierom akcje promocyjne.
Rok później do sprzedaży trafiła kaseta z oficjalną ścieżką dźwiękową z filmu „Strażnicy Galaktyki”, pomysłowo nawiązująca do słabości jego głównego bohatera. Był to jednak uzasadniony tematyką produkcji zabieg, którym nie sposób uzasadnić kasetowych premier Eminema, Twenty One Pilots, Justina Biebera i Macklemore’a. Wszystkie z nich nastąpiły w ostatnich dwóch latach.
Tylko podczas ostatniego sezonu świątecznego sprzedaż kaset magnetofonowych wzrosła o 140 proc. w porównaniu z ubiegłym. Amerykańska wytwórnia i właściciel platformy streamującej muzykę, marka Bandcamp odnotowała w 2016 roku wzrost sprzedaży kaset o 46 proc. W tym samym czasie komercyjne ich powielanie u największego producenta wzrosło o 20 proc.
Ma to miejsce dziś, w czasach wszechobecnego, szybkiego i taniego dostępu do muzyki w najwyższej jakości plikach audio. W rzeczywistości niemal 100 milionów opłaconych subskrypcji do serwisów streamujących muzykę i, wydawałoby się, niczym niezagrożonego podziału rynku na cyfrowy (Hi-Fi, komputery i urządzenia mobilne) oraz analogowy (płyty winylowe).
Ekonomiczne i emocjonalne uzasadnienie
Przyczyny pozornie niezrozumiałego trendu są dość prozaiczne. Dla słuchacza oznacza on możliwość nabycia taniego (ok. 5 dolarów) nośnika fizycznego, z którego w dowolnej chwili będzie mógł odsłuchać ulubione utwory. Kasety zakupić można w sklepie bądź na jednym z licznych festiwali, które gromadzą mnóstwo zespołów o mniejszym zasięgu bądź na początku kariery.
Dla wykonawców oznacza to również wymierne oszczędności i wygodę. Wydanie nowej płyty winylowej oznacza dużo większy nakład finansowy, czas produkcji sięgający pół roku i wreszcie ryzyko w przypadku niepowodzenia albumu. Kaseta upraszcza proces, a przy koszcie jej nagrania rzędu 2 dolarów przynosi zysk większy niż potencjalne wpływy od podmiotów pokroju Spotify.
Owszem, konsekwencją będzie znacznie niższa jakość brzmienia, pogarszająca się ponadto z czasem. Ta niedogodność nie martwi jednak pamiętających lata 80. sympatyków leciwych nośników. Przekonują oni, że to m.in. na tym polega urok ich brzmienia z równie niedoskonałych odtwarzaczy.
Kasetom nie grozi więc w najbliższym czasie zapomnienie – na rynku skutecznie utrzyma je siła sentymentu i tęsknoty za tym co usunęliśmy z perfekcyjnie brzmiących plików audio, płyt kompaktowych, często również winylowych. Brzmienie dawnych czasów jest równie niedoskonałe co nasza o nich pamięć.