Zabawy miliarderów. Finansują badania nad sztucznym mięsem, huraganami i hipotezą symulacji
Co zrobisz, jeśli możesz zrobić wszystko? Najbogatsi ludzie na planecie – jeśli tylko zechcą – mogą uratować ludzkość od chorób, odnaleźć lekarstwo na śmierć albo skolonizować inną planetę. I właśnie to robią.
03.03.2019 | aktual.: 09.03.2022 09:06
Jakie jest najgroźniejsze zwierzę na świecie? Wyobraźnia podsuwa nam zazwyczaj obraz któregoś z wielkich drapieżników, jak żarłacza tygrysiego czy niedźwiedzia grizzly. Największy zabójca świata zwierząt jest jednak bardzo niepozorny – to komar z rodzaju Anopheles.
Sam komar jest tu tylko posłańcem złej nowiny. Zagrożeniem jest pasożytujący na nim pierwotniak z rodzaju Plasmodium, wywołujący malarię. Każdego roku komary zarażają malarią ponad 200 mln ludzi, z których, według rozbieżnych szacunków, umiera od 750 tys. do nawet 3 mln.
Już niebawem może się to skończyć. Jakim cudem? Wynaleziono skuteczne i tanie lekarstwo? Ludzie zaczęli się uodparniać? Nic z tych rzeczy. Wystarczyło, że jeden człowiek zdecydował: nie chcę malarii na świecie. I stało się, a właściwie dzieje się na naszych oczach – całkiem realne wydaje się, by niebawem przestała być problemem.
Liga niezwykłych filantropów
Człowiekiem. Który postanowił uwolnić świat od malarii jest współzałożyciel Microsoftu, Bill Gates. Miliarder jedną decyzją uczynił dla uwolnienia świata od groźnej choroby więcej, niż przez dziesięciolecia wszystkie rządy razem wzięte. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta: Gates chciał. I – przede wszystkim – mógł.
Podobnie jak współzałożyciel Microsoftu Paul Allen, Sergey Brin i Eric Schmidt z Google’a, reżyser James Cameron czy twórca Intela Gordon Moore. Co – poza wielkimi pieniędzmi – ich łączy?
Ludzie, którzy zgromadzili niewyobrażalnie wielkie majątki nie zawsze – niczym Sknerus McKwacz – upychają je w zatęchłych skarbcach tylko po to, by w ukryciu pławić się w bogactwie. Niektórzy z nich próbują wykorzystywać zgromadzone pieniądze w projektach, których z różnych powodów nie podejmą się działające komercyjnie firmy czy rządy.
Dla firm – a przede wszystkim ich akcjonariuszy – nieakceptowalny może być poziom ryzyka czy nikła stopa zwrotu. Rządy mają zazwyczaj wiele pilniejszych wydatków. Nic zatem dziwnego, że powstaje ogromna luka – potrzeba działań, które bywają mało efektowne, ale są zarazem bardzo ważne.
Podmorskie poszukiwania
Na początku 2019 roku media obiegła wiadomość o odnalezieniu wraku lotniskowca Hornet. Amerykański okręt, pamiętający czasy drugiej wojny światowej, leżał w głębinie od czasu zatopienia przez Japończyków. Leżałby tak prawdopodobnie jeszcze przez dziesięciolecia, gdyby nie fakt, że podwodne poszukiwania zainteresowały niegdyś pewnego miliardera.
Wiele lat temu współzałożyciel Microsoftu – Paul Allen – postanowił odszukać kilka słynnych wraków. Sfinansował zakup odpowiedniego statku, wyposażył go w najnowszy sprzęt i opłacił załogę, rozpoczynając wyjątkowy urodzaj na podwodne odkrycia.
Słynne wraki odnajdywano – owszem – również i we wcześniejszych latach, jednak dolarowa kroplówka, podpięta do poszukiwań przez miliardera sprawiła, że kolejne znaleziska zaczęły następować seryjnie, jedno po drugim, zapełniając media doniesieniami o kolejnym, wiekopomnym odkryciu.
W ciągu kilku lat odnaleziono takie morskie legendy, jak wraki wielkich okrętów wojennych Bismarck i Hood, krążownik Indianapolis, który dostarczył bombę atomową, japoński pancernik Hiei czy wspomniany wcześniej lotniskowiec Hornet. Było to możliwe tylko dlatego, że Paul Allen zdecydował się sfinansować poszukiwania.
O ile poszukiwania podmorskich wraków można uznać za ciekawą, ale jednak nieistotną dla świata pasję nieżyjącego miliardera, to znacznie większe znaczenie dla nas wszystkich mają inne projekty, finansowane przez najbogatszych ludzi planety.
Mięso z próbówki
Współzałożyciel Microsoftu nie jest wyjątkiem. Swoją cegiełkę do zbudowania lepszego świata dorzucił także współtwórca Google’a, Sergey Brin. To właśnie jemu zawdzięczamy postęp, jaki dokonał się w dziedzinie prac nad „mięsem z próbówki”, prowadzonych przez prof. Marka Posta z uniwersytetu w Maastricht. Niewiele brakowało, by te ogromnie ważne badania na lata utknęły w martwym punkcie.
Nagle pojawił się Brin, który bez wahania sfinansował dalsze prace zastrzegając jednak, że do ich szczęśliwego finału jego nazwisko nie zostanie ujawnione. O udziale miliardera świat dowiedział się dopiero w 2013 roku, gdy badacze w świetle kamer świętowali sukces, zjadając pierwszego – wówczas jeszcze bardzo drogiego – hamburgera z mięsa w całości wyhodowanego w laboratorium.
Od tamtego czasu technologia nabrała rozpędu, laboratoryjne mięso systematycznie tanieje i z każdym dniem zbliżamy się do chwili, gdy jego koszt i jakość staną się na tyle akceptowalne, by ograniczyć przemysłową produkcję mięsiwa pochłaniającą ogromne zasoby i generującą gazy cieplarniane.
Wyłącznik huraganów
Wyjątkowo ciekawą postacią z pogranicza świata biznesu i nauki jest Nathan Myhrvold – miliarder, jeden z byłych dyrektorów Microsoftu, a przy tym aktywny naukowiec (współpracował m.in. ze Stephenem Hawkingiem) i… ekstremalny kucharz, który swoją wiedzę naukową zawarł w monumentalnej, ważącej 23 kilogramy biblii kuchni molekularnej „Modernist Cuisine: The Art and Science of Cooking”.
Jednym z przedsięwzięć, które finansuje Nathan Myhrvold jest projekt „wyłącznika huraganów”. Opracowana przez jego firmę Intellectual Ventures technologia ma uchronić kraje narażone na niszczycielską siłę natury. Rozwiązaniem jest niwelowanie mocy huraganów za sprawą tłoczenia z głębin zimnej wody. Schładzanie w ten sposób powierzchni oceanu wpłynie na cyrkulację powietrza, a w konsekwencji osłabi niszczycielską moc wiatrów.
W co inwestują miliarderzy?
Działania o podobnej skali wizjonerstwa można mnożyć. Mark Zuckerberg – twórca Facebooka – przekazuje setki milionów dolarów na zwalczanie chorób zakaźnych i chce dostarczać Internet całej planecie dronami. Kierowany przez Larry’ego Page’a Alphabet oficjalnie pracuje nad lekarstwem na śmierć. Bill Gates, jego żona Melinda i fundacja ich nazwiska słyną z walki z epidemiami czy z badań nad odzyskiwaniem wody z ludzkich ekskrementów.
To jednak nie wszystko – miliarder wspomaga m.in. badaczy, pracujących nad roślinami, które po modyfikacjach genetycznych będą pochłaniały z powietrza więcej dwutlenku węgla. Albo dadzą światu domowy miniaturowy reaktor jądrowy, zasilający dom jednorodzinny przez 60 lat.
Wspomniany wcześniej Paul Allen nie tylko wspierał badania głębin, ale sfinansował także ośrodek badawczy zajmujący się działaniem ludzkiego mózgu. Założyciel Intela, Gordoon Moore, finansuje kalifornijską politechnikę, a przy okazji wyłożył kilkaset milionów dolarów na hawajski, wielki teleskop. Jeff Bezos, aktualnie najbogatszy człowiek świata, wykłada pieniądze na badania nad fuzją termojądrową, która ma w przyszłości zapewniać planecie dostęp do taniej i czystej energii.
Mało znany, ale bajecznie bogaty Hansjörg Wyss – potentat branży stalowej i medycznej – po przejściu na emeryturę skierował swoje środki na inny, ambitny cel: zmianę 30 proc. powierzchni planety w obszar ochrony przyrody. Poza ziemską perspektywę sięga za to rosyjski miliarder Jurij Milner, który jeszcze za życia Stephena Hawkinga rozpoczął wraz z genialnym fizykiem projekt Breaktrough Initiatives, zmierzający do wysłania misji badawczej w okolice Alfy Centauri.
Projekt jest na tyle interesujący, że przyłączyła się do niego i wsparła swoimi środkami również NASA. Na tym tle komercyjne projekty kosmicznego górnictwa – wpierane m.in. przez Larry’ego Page’a, Richarda Bransona czy Jamesa Camerona, nie wydają się niczym szczególnym. Podobnie jak lansowane przez Elona Muska pomysły wyprawy na Marsa czy zrewolucjonizowania ziemskiego transportu za pomocą próżniowego systemu transportu Hyperloop albo sieci podziemnych tuneli transportowych. Znacznie ciekawsze - choć to informacje nieoficjalne - wydaje się za to finansowanie badań nad hipotezą symulacji. Chodzi o sprawdzenie, czy aby na pewno otaczająca nas rzeczywistość nie jest jedynie Matriksem.
Dla dobra świata i dla zysku
Część tych działań to aktywność pro bono. Inne – co często bywa przypominane w formie zarzutu – to sposób na optymalizację podatkową. Jeszcze inne to zwykła, komercyjna działalność, gdzie dużemu ryzyku towarzyszy szansa na przyszły, pokaźny zysk.
Wszystkie te działania łączy jednak jedno: zmieniają nasz świat i mają potencjał, by w wybranych dziedzinach uczynić go lepszym albo znacząco popchnąć go do przodu.