Zrób to sam: Boeing B‑50 Superfortress

W życiu ważnym jest, aby mieć jakąś pasję. Niektórzy konstruują łodzie podwodne z rurek PCV, a jeszcze inni budują największy na świecie model Boeinga B-50 Superfortress. Łączy ich jednak ta sama pasją do tworzenia gadżetów własnymi rękoma!

Zrób to sam: Boeing B-50 Superfortress
Artur Starzyk

23.04.2010 | aktual.: 11.03.2022 15:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W życiu ważnym jest, aby mieć jakąś pasję. Niektórzy konstruują łodzie podwodne z rurek PCV, a jeszcze inni budują największy na świecie model Boeinga B-50 Superfortress. Łączy ich jednak ta sama pasją do tworzenia gadżetów własnymi rękoma!

Musicie przyznać, że trzeba być prawdziwym pasjonatem modelarstwa, aby zbudować największą na świecie replikę samolotu z drugiej wojny światowej. Boeing B-50 Superfortress to samolot legenda, zasłużony i ostatni nieodrzutowy bombowiec jakiego używał USAF w okresie od roku 1948 do 1954 r. Jego unikatowość jest o tyle ciekawa, że Boeing wyprodukował tylko 371 takich maszyn. Dlatego też, podziwianie latającej repliki jest nie lada gratką sama w sobie.

Samolot ten, powstał w garażu Tony Nijhuis z miasteczka Hastings w hrabstwie East Sussex. Brytyjczyk budował go przez ponad dwa lata, inwestując w swoją pasję nieco ponad osiem tysięcy funtów. Podniebny gigant waży 45 kilogramów, a rozpiętość jego skrzydeł sięga sześciu metrów.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2010/04/theboeingb50superfortress_3miyW_1292.jpg)

Co najciekawsze jednak. Samolot zasilany jest poprzez 96 baterii, które napędzają cztery elektryczne silniczki. Łącznie zabawka Tony’iego potrafi lecieć z prędkością 65 km/h, aby wystartować potrzebuje pasa o długości minimum 50 metrów. Naturalnie, maszyna jest zdalnie sterowana. Moc zgromadzona w bateriach pozwala na 8 minutowy lot.

Jak już wspomniałem wcześniej, jest to wierna kopia oryginału, który służył aliantom do bombardowania przeciwnika. Model Toniego posiada nawet pneumatycznie otwierany luk bombowy. Gdyby zechciał, na pokład samolot można by zabrać prawdziwe ładunki wybuchowe i dokonać na odpowiednio mniejszą skalę ataku na cele naziemne.

Nie wiem jak na Was, ale na mnie tego typu „zabawki” robią przeogromne wrażenie, nie mówiąc już o tym, że chciałoby się poczuć tę moc podczas sterowania takim modelem. Musi to być naprawdę niesamowite odczucie.

Źródło: Automotto

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.